[Zwrotka 1: Młody M]
Gdybym miał jeden dzień do celu
Jeszcze jeden dzień bym pościł
Zanim nie zaśniesz, nigdy nie kpij z bezsenności
Nadal słabości gną kark, kiedy stajesz na nogi
Palą krtań, kiedy chciałbyś się odbić
Powiedz co ci przypomina ten jałowy pejzaż?
Upadły niesie światło, drogowskaz do przekleństwa
Czy to jest grzech nie szukać odkupienia?
Kiedy strach oplata ją i szybko zdanie zmieniasz
Teraz doceniasz, stracona równowaga
Kiedy zagubiony szepczesz tylko Tabula Rasa
To nie pomaga, już nie cofniesz świata
Zamykasz oczy i budzisz się na tych samych gratach
Kolejna szklanka nie daje rozwiązania
Chce mi się śmiać kiedy widzę – znów pijesz do rana
Który to już raz budujesz plan od początku?
Wstawaj, walcz, choć życie oszukało nas w zarodku
[Refren: Młody M]
Prawdziwy czas, to nie jest czas święta
Żyjesz żeby wygrać, urodzony żeby przegrać
Twoja klęska dla hien kawał mięsa
Wykwintny smak przyprawiony łzami upadłego męstwa
Ratunek nie przychodzi, powód jest prosty
Ujemny bilans, rachunek opłacalności
Zanim zejdziesz w dół, weź ich łajbę na dno
Przysięgam na grób, kurwa, zrobię to samo
[Zwrotka 2: Młody M]
Ich dystynkcja, maniery, ich autopromocja
Chwalisz to za dnia, przeklinasz po zachodzie słońca
Dwa oblicza, już nie bierzesz co ci los da
Sam kierujesz tor upadku, bieg do końca
Modelujesz koryto, bez meandrów ku przepaści
Nie chcesz czekać, aż los znowu z ciebie zadrwi
Cholera, jestem pewien, nic nas nie uchroni
Ale jestem spokojny, jutro ci przejdzie, jeśli dziś nie zdążysz
Chwilowa słabość zaszyta szyderstwem
Życzysz im źle – na pewno jesteś dobrym człowiekiem
Nic nie jest oczywiste przecież
Tamci się uśmiechają, ale co to ma ze szczęściem, stary
Życie słodkie jak smak malin, cipki cierpkie jak Grampari
Szatan żąda ofiary, nie mów że bijesz się z myślami!
Kurwa, pomyśl dwa razy, gdzie ty w ogóle chcesz dojść?
Na słabym fundamencie nigdy nie powstanie dom
[Refren: Młody M]
[Zwrotka 2: HGO]
Dźwigam bagaż doświadczeń ciężkich jak Biblia
Przez kilka piekielnych przeżyć zszargana opinia
Boże spraw, bym wytrwał w wewnętrznych konfliktach
Parzysta liczba, w sercu misja i twarz antychrysta
Dziś strach szuka towarzystwa w złych uczynkach, na szyi pętla się zaciska
Zawodzi intuicja i nadchodzi zły stan
Gdy w serce godzi ambicja
Powraca syn dwojak Mefista, szyderczy skurwysyn o twarzy Koryntian
Zaślepia go pycha, pragnie chwały jak dżihad
Tajemnica wiary, różnica zadanych pytań
Czy dobry Bóg obroni mnie nim skończę jak Ikar?
Jak upadły anioł nadziei się chwytam
A ona mnie odpycha, nie panuje nad nerwami
Gdy za plecami czyha krzywda
Gdy w warcaby uczuciami życie dziś gra
Anioł mówi mi „nie zasypiaj”
Diabeł, w mych myślach sypiaj na noc
Mówi mi „Dobranoc” tańcząc w blasku księżyca
Ciszaaa [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]