[Verse 1 Karim]
Nie cierpię krótkich bletek jak telefonu na wakacjach
Lubię w łóżku obiad w kuchni emancypacja
Pije do trzeciej, bzykam do szóstej, do dwunastej śpię
Odpalam jointa, dalej pędzę jak TGV
Kobiety mają humor jak czeski krecik
Czytaj kredyt na trzydzieści lat i trójkę dzieci
Dawaj długie bletki, w krótkie nie zawijam już nic
I pieprzyć na pół gwizdka, jak żyć to żyć
Kilka sekund do setki żeby dostać zgagi
I później w jedną znaleźć spokój jak Mr Miyagi
Nie złożyć broni nawet za siedem światów
I wierzyć w innych ludzi mocno aż do stygmatów
Łapać promienie zanim zaćmi je zator
Jak czegoś pragniesz nie bój się wydać całej forsy na to
Palec pod budkę jeśli lecisz ze mną nie wiem dokąd
Byle by były długie bletki, byle wysoko
[Chorus Kingsley Anowi]
You break me down, you pick me up
You treat me like a rolling paper
You smoke me out, you trash me down
I guess my life is worth nothing but the smoke
[Verse 2 Karim]
Chce tylko skręcać bletki w słodki zapach i zielony kolor
Gdy sen to koszmar, jawa Mordor, error, horror
Gdy forum krzyczy do boga wojny: prowadź
My sadzić, palić, zalegalizować
W życiu jak w piwie, pewnie już swoje wypiłeś
Masz już rozum jak pilsner, a może dalej jak guinness
I czegokolwiek nie przewinę, jointa skręcisz sam
A ja? O mnie się nie martw, ja sobie radę dam
Później opisze Bielsko pod Nowego Jorku rytm
Chciałbym jak Woody Allen, mogę tylko jak Spike Lee
W burzę mózgów wejdę jak parasol a gra
Się rozpocznie jak wyciągnę gnata ratatatata
Otwórz oczy i niech ci gitary nie zawracają
Jedna jest prawda, drugie co ludzie gadają
Trzecie to ja, długie bletki, klawisze piano
Dla wszystkich, którzy wiedzą po co wstają rano
[Chorus Kingsley Anowi]
You break me down, you pick me up
You treat me like a rolling paper
You smoke me out, you trash me down
I guess my life is worth nothing but the smoke
To you... to you... to you... to you
Nothing to you... nothing to you
Said I guess my life is worth nothing but the smoke
To you... to you... to you... to you
Nothing to you... nothing to you
Said I guess my life is worth nothing but the smoke to you