[Zwrotka 1]
I znowu ten dzień, znowu te słońce, to już jebana rutyna
Zamień ten umysł na przemiał to zobaczysz jak wygląda spuszczona kurtyna
Spuszczona kurtyna a oni stoją wszyscy jak biedny aktorzyna
A ja stoję na scenie bez publiki i nie widzę siebie przy akronimach
Wiem że tym dystansem to lecę ponad ich zwyczaj
Zamienam kostki rubika na nieulotne karty słownika
I w sumie to nie wiem czy unikam ja czy tak los mi daje
Nie czuję się z tym źle wcale nawet widząc bezbronną armię
[Bridge]
sh**, ciągle gdzieś pędzę i w sumie nie wiem gdzie
Pośród tych spojrzeń to czuję się pewny siebie
W sumie to jebem kategorycznie żyję oddechem
Moim powietrzem jest każde niepoznane słowo, nie spojrzenie
[Zwrotka 2]
Znowu sh**, poczuj kolejny spliff
Wyżej popłynę to kategoria nie osiągalna bo oni to widz
Jestem w tej grze jak Barysznikow, ja zatańczę oni zagwiżdżą
Będą się cieszyć jak małe dziecko, a ja w historii jak Kałasznikow
Nieunikalność, każdy w pożądaniu chęci
Na odbicie się od reszty bo to jakbyś bez mózgu chciał dotknąć wiedzy
W sumie to jebem na każdą tą waszą akcję nie chcę podawać ręki
Jebać te dłonie co się wysuwają tylko gdy potrzebują pengi
I niech wiedzą że dla mnie to wielki brak weny
żeby się z wami zapoznać to musiałoby mi braknąć własnej ceny
Nie chcę tych waszych prostych słów, proste słowa prosta sprawa
Jeśli mam iść waszymi drogami to ja już wolę krętymi spierdalać [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]