To było deszczowe, wrześniowe popołudnie
Ten dzień zapowiadał się naprawdę cudnie
Zmęczony robotnik dopiero co wracał z pracy
Nie wiedział co go spotka w drodze do chaty
Według zasad ruchu drogowego jechał wzorowo
Jednak musiał spotkać się z życiową zmorą
Kilka prostych skrzyżowań, ustępował pierwszeństwa
Kierunkowskaz włączał zawsze, gdy była potrzeba
Zatrzymał się babuni, która nie przeszła po pasach
Żal mu jej było bo była w laczkach nie adidasach
Może mogło coś zmienić tych kilka straconych sekund
Chociaż nie jeździł szybko, nigdy w pośpiechu
Na luzie zbliżał się do podstawówki murów
Dzieci kończyły lekcje prawie umarły z nudów
Kiedy mijał stojący obok autobus żółty
Nagle wybiegły mu pod koła jakieś małe kurwy
Bez odrobiny ostrożności nie patrząc w lewo, prawo
Szybkim tempem wyruszyły na ulicę żwawo
Wybiegły z krzywym ryjem, chociaż pasów nie było
Mimo, że jedna to zderzyła się z ogromną siłą
Z bokiem samochodu, dziecko jakoś przeżyło
Chociaż przez chwilę zaśmierdziało mogiłą
Kierowca nie miał szans by zatrzymać pojazd
To tępa gówniara chciała wskoczyć mu pod koła
Teraz szybko stop i zaciągnięty ręczny
Otwiera drzwi i patrzy co z dzieckiem nieszczęsnym
Trochę krwi, trochę płaczu jednak ważne, że żyje
Dziś za ciężki los kierowcy się napiję
Długie rozprawy sądowe, których nie było końca
Rodzice chcieli go wydoić do ostatniego grosza
Mimo, że po jego stronie nie stała wina
Chcieli ukarać zwykłego pożądnego cywila
Miał kamerę w samochodzie dowód był jednoznaczny
Obrońca robił co mógł, by wolność wywalczyć
Jednak chory system prawa, wciąż widział w nim winę
Mimo, że sprawca wypadku nosił inne imię
Dwieście tysięcy rubli taki zapadł wyrok
Zniszczyłaś mu życie ty mała zdziro
Wypadek przeżyłaś, minimalne obrażenia
Za ten hajs będziesz żyć jak w marzeniach
Winny błąka się teraz żebrając o chleb
Martwiąc się o to czy przeżyje kolejny dzień
Ja tego nie rozumiem teraz boję się jeździć
Bo w każdej chwili na ulicę mogą wyjść popierdolone dzieci
Nie wiem jakim cudem to on był tym złym
Przecież na filmie widać, że to nieostrożny szczyl
Spowodował wypadek, kierowca stracił pracę
Dom, żonę, rodzinę jego życie już nic nie jest warte
Zamieszkał pod mostem walcząc o lepsze jutro
Nie wygrzebie się z tego bagna już na zawsze tam utknął
Nie ma za co jeść, nie ma za co żyć
Dzisiaj za darmo można dostać tylko w ryj
Jego dalsze losy nie są znane nikomu
Nikt nie wie na jakim przebywa terytorium
Może mijasz go na ulicy, może dałeś mu 2 złote
Może co niedzielę prosi o jedzenie pod kościołem
Może skończył z życiem, które powiesił na pętli
Może to was czegoś nauczy drodzy piesi