[Zwrotka1]
By wbić się w scenę, nie z fajnym refrenem
Dając całego siebie, przecież nic o mnie nie wiesz
By wreszcie być sobą, zrzucić gierki jak szlafrok
Oddając swą nagość, bo myślę, że warto
Być dać trochę otuchy jakiejś niespokojnej duszy
Otoczenia świst zagłuszyć, choć to tylko minuty
By widzieć wzrok dziewczyn błyszczący jak diament
Znam ten stan, hah, choć do mnie na chatę
By być z siebie dumnym, by zrobić coś w życiu
Po spaleniu trumny na zawsze nie zniknąć
By sobie udowodnić, że walka ma sens
Że przeszedłem przez cień by światło dotknęło mnie
By spojrzeć w jej oczy i z uśmiechem szczerym
Powiedzieć: „Patrz mamo, jestem szczęśliwy”
By dostrzec w jej oczach dumę, bo we mnie wierzy
By wiedziała, że mam miejsce w tym świecie dziwnym
[Refren]
Ej, no po co to wszystko?
Po co ten rap? Po co to studio?
Ej, no po co mi to?
Po co się starać wbić w to gówno?
X2
[Zwrotka2]
By bolał mnie kręgosłup od bycia w trasie
By jeść w przydrożnym barze, czy macdonaldzie
Bym ogłuchł od głośników ustawionych za mocno
By mieć kontakt z publiką i móc ich dotknąć
By nie widzieć światła parę dni w tygodniu
By w dzień spać i tak unikać przechodniów
By wkurwiać się, że wszystkie sklepy są zamknięte
I jeździć do TESCO po rzeczy najpotrzebniejsze
By mieć zmartwienie komu się dograć gościnnie
Sprawdzać bity nagminnie, który dobrze płynie
By siadać w fotelu, gapić się na plakietki
Widzieć wnętrza hotelów, być przejezdnym
By spojrzeć im w oczy i z uśmiechem szczerym
Powiedzieć: „Macie ludzie, daję wam siebie”
By dostrzec w ich oczach to zrozumienie
Być wsiąknąć w to wszystko i pozostać wiernym
[Refren]
[Zwrotka3]
By dać przykład, tym jeszcze nienarodzonym
Być dziadkiem fajnym, z siebie zadowolonym
I gdy w mej linii coś niespokojnego się urodzi
By wiedziało, że szczyt można zdobyć, przeskoczyć przeszkody
By udowodnić tym licznym niedowiarkom
Że da się, nawet jak jest przeciw tło całe
By żyć, oddychać i chłonąć dziarsko
Już zawsze O2, płuca – na full wypełniać je
By włączyć ten kawałek sobie za jakiś czas
I pozakreślać fałkami poszczególne akapity
By zwalczyć ten zamęt i się uporządkować
I poskreślać iksami te niefajne rozkminy
By spojrzeć w swe oczy i z uśmiechem szczerym
Nie chcieć nic więcej, być sobie wiernym
X2
[Refren]