[Zwrotka 1]
Tato, tato, jak mówił PiH, wybacz mi
Obrodziło drzewo, spadło jabłko, krew z krwi
Niedaleko maraton zacząłem, biegnę do dziś
Chociaż serce pocięte bolało, nie liczy blizn
Jak to? Widzę Twoje spojrzenie dziś
Kiedy we mnie widzisz siebie i myślisz - mój syn
Tato, było warto? Powiedz mi
Gdy sadziłeś ziarno czy myślałeś, że będę jak Ty?
Wracam do chwil przed narodzeniem
Tamte dni, o których nie wiem, bo nie było mnie jeszcze
Stworzyły człowieka, którego poznałem z wiekiem
Jako pieszy jak wczoraj pamiętam Twoją ciepłą rękę
I tak szliśmy przed siebie
Gdy Ty krokiem szybkim, to ja już biegłem
Przy tym byłem najszczęśliwszym dzieckiem
Bo sądziłem, że tamte dni będą trwały wiecznie
[Refren]
Jaki ma sens ten spektakl?
Jaki ma sens bieg lat?
Dobrze, że to jeszcze ktoś pamięta
że ojciec i syn zbudowali ten świat
Nasza siła w korzeniach
Nim liście opadną i zima zatrzyma czas
Jabłko, które spadło, w nim nadzieja
że stara jabłoń zostawi po sobie ślad
[Zwrotka 2]
Widzę jak się zmieniasz, mówisz "do widzenia"
Powoli czas leci, Ty odchodzisz, to boli
Carpe diem, bo życie nie jest fair
Dziś myślę, że wierzy, solą ziemi nie jest krew
A potok łez trudno, dreszcz przechodzi mnie
To co było złe jest obok jak zbity w pięknym umyśle
Mama chciała tylko dobrze, hej
Sama ogarniała, więc ją doceń
Wiem Ty też jak ona chciałbyś, żebym był już ojcem
I miał dobrą żonę, i Wam mówił, że jest ok
I może bym i chciał, ale to nie takie proste
Póki co Michał na potem odłożył plany ojcowskie
I gdy tak patrzysz na mnie jak Marcin na Czarka
Jak Tomek na Maksa, to chce mi się płakać
Bo wiem, że Twój ojciec wspominając dziadka
To też kiedyś był dla Ciebie ukochany tata
[Refren]