Robię w tym mieście rap i dbam o to
By żaden track nie był jak nieudany? cioto
Skorpion to mój znak zodiaku
I choć czasem peklu brak, ja nie sprzedam tego rapu, tak
PDG, K do G, to mój nieśmiertelny skład
A w tej grze, nie zamierzam dawać złych czy dobrych rad
Życia sam nauczy cię ten agresywny świat
Każdy kroczy w labiryncie zalet i wad
Środkowy palec mam dla tych, co walczą o sejmowe mandaty
Szmaty
A zwykły człowiek tyra na dwie zmiany żeby spłacić raty
By nie stracić pracy, by nie stracić chaty
Bo znów podnieśli czynsz, czy wybrać gzyms, skoczyć
I zapomnieć się w tym, czy nadal kroczyć tą ścieżką
Jeden kiedyś mi gadał - przecież nie jest tak ciężko
Bieda ściele się gęsto, z takiej jestem dzielnicy
Z takiej jestem rodziny, takiej jak ty skurwysynu
Ja mam dumę i rymy, ty nie masz nic
Dla ciebie pozostawiam brak godności i kicz
Więc idź chłopcze, zabierz ze sobą swoje wartości
Tutaj nikt cię nie poprze, tutaj nie ma litości, dobrze
Robię w tym mieście rap i dbam o to
By nie upaść twarzą w błoto
Robię to właśnie po to
Słów potok płynie w PDG szkole
Być gotowym na potop jak Noe
Czego tu być pewnym, chyba tylko tego, że wciąż biją bembny
Mieć nadzieję, że to nie trud daremny
Bum kolejny, nie zatracić siebie goniąc bejmy
Rap to nie tylko fejm i królewny
To ciąg bezsennych nocy, bezwzględnych mocy
Kiedy? w świat toczy pora się jednoczyć
Pora spojrzeć prawdzie w oczy
Tylko tam gdzie kroczysz jesteś, czas jest testem
Jestem, pozostanę tym kim byłem
Choć szmat drogi przebyłem, w chuj się zmieniłem
Jak rak tyłem - się nie wycofam
Ani jak krab bokiem - 06 będzie rap rokiem
Stoję pod blokiem, gadam pod Bogiem
Idzie joint w obieg, robię krok w ogień
Wiesz, nikt nie mówił, że będzie różowo
To K do G, rymy pakowane próżniowo
Masz tu szczerą i hardkorową nagrywkę nową
My jedziemy przez rozgrywkę życiową
PDG drogą, z gorzką żołądkową
To wolne słowo tworzy moją osobowość
Robię w tym mieście rap jakby nie miało być jutra
Wchodzę jak?, trzymam jak kutwa co pytał
Robię w tym mieście rap, bo ten luz mam w?
I jak każdy po trochu liczę na fuksa
Cóż, dbam o to, by każdy track był jak złoto
By styl robił kocioł, kiedy hamulce zawodzą
Kiedy pędzę jak pociąg, sunę bez trzymanki
Tu chodzi o pekiel? Wychodząc za sobą drzwi zamknij
Weź się ogarnij, opanowałem twoje hi-fi
Jak ptaki karmi, klik-klak lepiej padnij
To PDG, podziemne życia soundtrack
Jak Niki Lauda jadę po bandach
Wchodzę na janka, jak Young?
Siedzę przy browarach i tłustych blantach
(Piąty element)
Niezmieniony wariant
I tak wracam jak karma, jak dejavu
Shellerini, k**az Group
Szwadron GRU u twych wrót, znów