Witam państwa znów z miasta tu na żywo ee Gdzie liczy się wygrana, przegrana nie wchodzi w grę Tutaj masz ten papier albo jesteś golas Nie dorobisz się na rapie chcesz z ulicy podnieść dolar Liczy się dobry towar ej cokolwiek wolisz Nie to co chcesz mieć, ale to co masz w dłoni Już dzieci w piaskownicy czują instynkt ulicy Rywalizują, chcą być lepsi niż rówieśnicy Kryminalne gry wciągają jak hazard Wielu się przeliczyło, spoczywają na cmentarzach Tak się zdarza a historia powtarzać się lubi Mnie to nie obchodzi póki to nikt z moich ludzi Nikt się nie łudzi z nieba nie spadnie manna Jeden się budzi w nocy drugi robi ruchy za dnia Osiedlowe realia Ero 24 z Bielan Tu gdzie nic nie ginie tylko zmienia właściciela I 1, 2, 3 znów łapię za mikrofon To niebezpieczny styl jak dla obcych getta nocą To gra dla tych co znają jej zasady Prosto z Warszawy opowieść o sportach krwawych Kryminalne gry po-policyjne obławy, układy Szybki hajs, dragi, walka o wpływy Przestępcy, politycy a gdzieś w tle zwykli ludzie Ich dzieci na ulicy dorastają w tym brudzie Zapach pieniędzy leci więc pęka uuu niejeden Nawet dla kilku stów gotów stracić kolegów Przez zazdrość zawiść, ludzie gotowi zabić, zabić Wbić się w bezprawia jak w San Andreas Jeden zarabia a drugi gdzieś właśnie teraz Wykrwawia się na śmierć na jego miejscu jest już Pięciu następnych bezwzględnych jak sępy Chętnych poznać przepych za wszelką cenę ehe Co poradzisz na to ty, ty czy ja Że nie chcę zdechnąć, eskalacja zła
Wiem jedno na pewno w życiu hajs nie tworzy tła Chcesz korzyść dla swej rodziny, ekipy Wiedzą o tym wszystkie dzieci Tu te typy z prawem lipy nie chcę mieć żaden z nas Lecz katem czas zostać od małolata Kryminalnym grą sprostać Jedno z pierwszych poznanych podstaw Chłosta którą los da to cios dla Umysłu na wieki nie pomogą leki Agresja wypłynie nad koryta brzegi Wiem to od lat jak nie zadasz To doświadczysz męki, czy zwalczysz lęki Miękki nie ma tutaj racji bytu Pozostały tłum be-be-bez kitu Ma zwierzęcy instynkt stąd grup przestępczych Częste naciski jak nie dotyczy ciebie twoich bliskich To masz to w prasie, radio, telewizji, knebel policji Za symboliczny sos w tym kraju rządzi sztos Na nielegalu mąci gro ludzi Zazdrość i zawiść nienawiść budzi Która może sprawić, że jutro się nie obudzisz To odpowiedź na bodziec czyli element życia Choć jebie mnie krytyka pochwała z resztą też Bowiem sam wiem najlepiej co dla mnie dobre jest Skręt kruszy stres, na margines spycha problemy Lecz wierzę, że w końcu odetchniemy z ulgą Nie dając kurwom jebanym satysfakcji Wciąż będziemy bronić swoich racji Sprawdź zasób naszych możliwości Na stołecznym gruncie w tym rondzie spraw nie masz szans Bez pewności siebie jesteś mistrz lub zaliczasz glebę Lecisz w dół jak oblodzonym żlebem Co przyniesie jutro nie wiem ziomuś nie wiem Tymczasem swego locha strzegę nie sam jeden JWP kolejny level, ema, ema, ema, ema