Warszawa tętni, choć dopiero czwarta rano
A ja w pokoju smętny snuję się jak gamoń
Czuję się słabo, niewyspany, bo niby
Uczę się jak żyć za ścianą, nawet nie zza szyby
Nawet nie twarzą w twarz, bo mamy telefony
Przecież wiem, że jak chcesz, możesz zawsze zadzwonić
Ale nie dzwonisz. Patrzę na ten wyświetlacz
Tu jak Chris Rea mam swą drogę do piekła
Czy wstąpię na nią, czy zstąpi anioł? Nie wiem
Może już czas już, by Bóg mnie wziął do siebie?
Albo nie, zostanę, bo ty też tu zostajesz
Choć nie będziemy razem, to i tak tu zostanę
Będę marzył o plaży, o tym, że razem my tam
I tą myślą każdy kolejny dzień chcę witać
Podać mu dłoń, ścisnąć mówiąc: może dziś
Uda mi się widzieć z Tobą i dalej żyć
Twardy jak diament, ja sam tu
Przez życie całe, rap jak Valium
I dlatego dla was teksty na kartce
Zaciskam zęby i ze sobą walczę
Dalej żyć…? To czasem brzmi jak kara dla mnie
Tak to jest, jak na moją głowę na raz marazm spadnie
Ale wiem, że nie warto przejmować się złą kartą
Bo przecież nikt nie mówił, że ma być łatwo
Ciężkie życie? Nie wiem, choć czasem mam dość go
To jednak mimo wszystko kocham je tak mocno
Nie warto skakać z dachu, skakać przez porażki
Bo przecież dzięki nim jesteś coraz bogatszy
W nowe doświadczenia, by w końcu dobra zaznać
I to nic nie zmienia, że czasem w złości spazmach
Trzeba wiele przejść, przejść na zimny świat
I oczyścić się z zarzutów, gdy winnych brak
Twardy jak diament, ja sam tu
Przez życie całe, rap jak Valium
I dlatego dla was teksty na kartce
Zaciskam zęby i ze sobą walczę
Odkąd pamiętam zawsze było coś nie tak
Choć napiera sugestia, że wtedy jako dzieciak
Miałem lepiej niż inny, lepiej niż oni
Bo miałem hajs na klocki, na luz i na Chronic
Teraz do tych chwil wracam coraz rzadziej
Choć to nie dotyk zły, to na swoim przykładzie
Mogę streścić kilka kwestii, kiedy bez oporu
Biegłem w biegu o prestiż na legendarnym forum
Teraz mówią: legendarny raper, ex-forum
W błędnej pętli utkwił znany jako samolub
Samolub, bo przecież wiem, że nie umiem kochać
Wciąż się cofam, boję się, że katastrofa
Może zabić to, o co tak długo walczyłem
I wsiąść w pociąg mając w jedną stronę bilet