[Proceente] Nie wiem jak ty, ale ja gadam sobie z moim samochodem Wsłuchuję się z empatią w skodę, gdy silnik rzęzi jak postrzelony dzik Pytam się instalacji gazowej czy trzeba zajechać na BP Widzę komunikat "błąd silnika", wdaję się w ostrą kłótnię z nim Auto śpiewa do mnie falami radia, program II, kampus, nostalgia Albo innym razem wpycham mu w japę płytę Outcast Dmuchawa dmucha jak halny w tatrach Pęd powietrza wszystko zagłusza Pusta autostrada, do domu wracam, gdzieś tak godzina 2 Sztuka sfinalizowana Ale moja lewa powieka jest ołowiana Padam totalnie mówię, Fabia, błagam – podwieź mnie do domu mała Jeśli zasnę wypluję mnie pierwszy zakręt Już widzę te epitafia, zginął tragicznie, tralalalalala 34 lata miał To było by słabe Jak będzie stacja stanę i wypije kawę Przez okno wystawiam japę W ten sposób sen o siebie odganiam W takich momentach dałbym tyle żeby mieć ze sobą tykwę i bombile Zycie komiwojażera, mało intratna, ciężka praca [Ref Jazzy] Podwieź mnie do domu Podwieź mnie do domu Podwieź mnie do domu Podwieź mnie do domu [Bleiz] Spływa ciepły letni wiatr Przez szybę w samochodzie Powoli się powożę Po coli snu brak do woli Po drodze bije blask księżyca Się dobrze siedzi za kołem Ty nie mówi nic jak są ci obce, nocne przeboje Czuje strach jak widzę sarny przy rowie
Nic nie pomoże jak nagle wejdą ci w drogę O Boże, odpukać tylko koszmar u lakiernika Kto miał leśne przygody dobrze wie jaki to przypał Z bluesem ciepło się witam, już Gibson gra z głośnika Na wolno sobie śpiewam, dobrze, że mnie tu nie słychać Morze asfaltu i zero żywej duszy Hen już od startu, do mety czas nawrócić Gdy oczom moim trzeźwym woła mnie głos z pobocza Zbłąkane, piękne dziewczę w nocy stoi na stopa Raz, czy to zasadzka, dwa, czy to za forsę Otwieram lekko szybę, słyszę jak mi mówi proszę... [Ref] [Sarius] Nie wiem czemu, ale widzą we mnie lekarza Sam nie wiem powoli gdzie jest moja chata A oni chcą żebym tylko leczył kaca Jedziesz po mnie, ziomek dawaj Sam decydujesz co to oznacza Może stoję, dzwonię, ty nie możesz gadać Ale jedziesz po mnie to już nie zawracaj Moja mapa, niekoniecznie cała w drogowskazach Niekoniecznie cała i niekoniecznie mapa Niejeden mówił, że to tylko kartka A trasa dla mnie prowadzi do świętego miasta Gdzie ścięty hustla wyrabia nadmiar za wszystkich co są już dawno na saksach Prawda, sprawdzałem, nie ma jej tam na melanżach Ty dawaj, przyjedziesz to będziemy gadać Spalimy jointa przy samplach Chcę już do domu, tak często mam tak, tak często mam tak Odwieź mnie do domu mordeczko, halo, jedziesz już? [Ref]