[Zwrotka 1: Grzybek]
Wiele razy zawiodłem, nie jestem świętym człowiekiem
Jeśli coś Tobie zrobiłem, to przepraszam - będzie lepiej
Nigdy nie zamykam oczu, kiedy widzę ludzką szkodę
Moje osiedle mnie uczy, mimo że już starszy trochę
Wielu popłynęło bokiem, wielu traci się bezsensu
Mam 21 lat i za sobą setki wersów
Siedzi we mnie coś ponadto, nie tylko teksty pisze
Żeby funkcjonować normalnie to zarabiam na życie
Level wyżej, po czasie, wiadomo, że nie niżej
Logo dzielnicy, sąsiad z góry krzyczy "ciszej"
Gadasz o nas farmazony, skurwielu nienormalny
Weź sobie zimny prysznic albo połóż się do wanny
I utop smutki, nawet bez wódki
Kolejny raz do kundli: jebać policyjne prostytutki
Jesteśmy mądrymi ludźmi, często stawiani pod murem
Prześladowani, ale w komunikacji z rozumem
Jestem głosem młodych ludzi, słowa mego przyjaciela
Który zawsze jak upadnę to przyjdzie mnie pozbiera
Na pewno nie widzę w Tobie trupa - widzę zdrowego człowieka
Logo SCW, szczęście na Was czeka
I to takie pierdolnięcie, że powstaną nowe mosty
Te zburzone, bezsensu, no bo strop musi być mocny
A polepsza mi nastrój Amsterdam i klimacik
Każdy lubi co lubi, na drogę życia wielki faaarcik!
[Refren: Ozi]
Tak wiele razy, jeśli zawiodłem, wybacz mi!
Jestem coś warty, a Ty zacząłeś wątpić, że jest git
Tak wiele razy, gdy na to patrzę brak mi słów
Takie czasy i tyle twarzy smutnych w okół mnie
[Zwrotka 2: Śliwa]
Wiele razy zaufałem, dziś to graniczy z cudem
Miałem setkę kumpli kiedy waliłem wódę
A teraz abstynencja, więc kasujesz mój numer
Nie ma o czym gadać, bo swe ruchy kontrolujesz, siema
Na taką przyjaźń to ja mam wyjebane
Wiem, że trzymasz kciuki żebym zachlał pałę - JEB SIĘ
To usłyszysz, gdy wpadniesz na mnie na mieście
Jeszcze mam tych braci, którzy wspierają mnie tu codziennie
Wiele razy mówiłem Ci "jestem z Tobą"
Wiele razy powtarzałem byś ruszył głową
Nie słuchałeś, więc nadal o poranku męka
Moja pomocna ręka już kurwa ścierpła...
Przestań pierdolić, że już ogarnąłeś mordę
Słyszałem milion razy to - i gdzie ten progress?
Wiele razy gdy mijamy się, już czaję
Pewnie by się przywitał, ale... Już nie poznajesz
[Refren: Ozi]
[Zwrotka 3: Ośwa]
Nie marz o kokosach, patrz na własny czubek nosa
Dzień za dniem, życie chłosta, trudniej sprostać
Taki już los nasz
Wiele razy poznasz, wiele nieznajomych ludzi
Sprawdzian wynik da nieduży - kilku godnych, reszta obłudnych
Trudny start, fart niech Was nie opuszcza
Jak wiele razy wcześniej, nie czekam do jutra
Niech zdarzy Ci się życie jak w Madrycie, bywaj zdrów
Raj ze snu, dotkną tylko Ci co używają mózgu
Ostatnie już piwko, kieliszek, szluga, rajka
Nic gadanie tu nie da - silna wola, inna bajka
Wiele razy fajka wydawała mi się bratem
Wyszło z wora szydło z czasem, że chuj pójdzie za hajsem
Wiele razy, mamo, odbierałem Ci część życia
Żyj kobitko jak najdłużej, możesz liczyć na syna
Myślą hajs to do kasyna, dziś z małolacikiem kręcę
Chcąc więcej, ludzie przez nie toną jeszcze głębiej
Nie oślepłem jak ta większość, sam kieruję swym losem
Nie jestem niczyim chłopcem co odjebie robotę
Jestem kotem, a nie psem, jaram się hip hopem
Wciągam THC tlen, to milutko kopie
A kto co o mnie mówi, myśli, streszczę Wam krótko
Przejmując się taką kurwą, musiałbym się huśtnąć
Niech zajmie się swą dupą, by nie musiał się pogodzić
że jedyne co w życiu wyszło, to włosy z głowy
[Refren: Ozi]
[Zwrotka 4: Jano PW]
Tak wiele razy, wiele wiele razy
Nie słuchałaś mnie, pozostały w głowie skazy
I mam twój widok twarzy wciąż, przed oczami obrazy
Prywatny azyl chciałem stworzyć z Tobą, marzyć
Życiem zachłysnąć, lecz niedobry duch musiał zepsuć to wszystko
A dzisiaj buch wyleczy odkąd to prysło
A bym tu Wisłę zawrócił, by stworzyć uśmiech na twej buzi
Czas się obudzić
Nie wiem ile jeszcze znosić to będę
Choć mówią, że szczęście jest blisko, gdzieś za zakrętem
Nie darze sentymentem ludzi co w chuja walą
Bo było błędem ich słuchać, jak chuj się znają
I tylko ból zadają, omijam łukiem
Nieszczerych i fałszywych, jak każdą sukę
Wiele razy tak, wiele wiele wiele razy
Wiele razy brat, musiałem znosić ich fazy
I źle się mogło zdarzyć, gdybym pozostał
Przy ludziach co mieli to w dupie - ten wers to chłosta
Ty weź to zostaw, masz swoje życie
Masz rap, masz przyjaciół, z dumą patrzysz w odbicie
Bo bycie skurwysynem to nie moja działka
Wiele razy tak o szczęście przegrana walka
Wiele razy tak, wkurwiony dyszę do majka
I dymi czacha jak dym z fajka, życie nie bajka, elo [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]