Twój ojciec też miał pogrzeb wspaniały i chmurny, Szli za nim mrocznym miastem dostojni i prości, O bruk stukały buty jak greckie koturny, I wiedli go z niewoli do wiecznej wolności. Mową twardą i prostą, chropowatą mową, Mówili doń Polacy i cicho płakali, Nakryli go ojczyzną, jak czapką wojskową,
A później się rozeszli i bili się dalej! A teraz ciebie wicher zaświatów ogarnia, I ten tułacz bezsenny, zorany przez blizny, Twój ojciec tam cię woła językiem Ojczyzny, Gdzie wszystkim świeci morzom ta sama latarnia.