Na niebo, dotąd czyste, nagle płyną chmury, Ponad tłumu oklaski głos się wznosi starca. Oto rękę wróżącą podnosi do góry, Woła: "Wielki Cezarze! Strzeż się Idów Marca!". Nad ogród, który marzy w jesiennej tęsknocie, Ptak jakiś rozpiął skrzydła, gotów do podróży. Ach! nie spuszczaj go z wzroku! Może w jego locie Dostrzeżesz jakieś znaki, odczytasz co wróży.
Już złota kula słońca za ogród upadła, I niebo nabijają gwiazd srebrzyste ćwieki, Nie wracaj do pokoju, nie patrz do zwierciadła I rąk nie składaj w trwodze, wzywając opieki. To może twoje gwiazdy na niebie rozbłysły I twoje jutro słońce nareszcie zadnieje, Jeżeli wosk, co teraz na wodę się leje, Na niwecz nie obróci twe wszystkie zamysły.