Płynie włoskie jezioro lazurową wodą, Piosenka gdzieś zabrzmiała wśród ciasnej uliczki, Hrabia Zygmunt ubrany romantyczną modą Krwawą różę przez białe zrywa rękawiczki. A za nim zachód słońca i żółte ruiny, I nagle od lekkiego zefiru powiewu Jedwabny szal się z ramion osunął Delfiny
I zaplątał w gałązkach cierniowego krzewu. I wtedy on wyszeptał: "Ach, to koniec lata". I więcej już w ten wieczór nie mówili z sobą. A w nocy ujrzał nagle okryte żałobą Okopy Świętej Trójcy i ruiny świata.