Nie ufając matce ani bratu,
Nieco lat tylko mając na stanie,
Wyruszamy szukać tematu
Na najmniejsze opowiadanie.
Już za progiem stwierdzamy zdumieni,
Że zbyt wielu wariantów tu nie ma,
Że się żyje dla cudzych idei
Lub po prostu tak z przyzwyczajenia...
Więc dylemat staje przed człowiekiem,
Czym wypełnić sobie życie puste,
Z rzeczy mocnych mając dyskotekę
Lub pół litra wypite przed lustrem.
I powoli popadamy w nałóg,
W zapytaniach ginąc i pretensjach -
Czy nam smutek dostał się z przydziału,
Czy to tylko przejściowa dekadencja?
A tymczasem chociaż skrycie
W każdej minucie, w każdym geście, w słowie
Pozdrawiamy ciebie, życie,
Rozczarowani, oszukani widzowie...
Już nam szybciej mija rok po roku,
Juz się pewniej czujemy w ukryciu,
A tu zarzut na każdym słychać kroku,
Że nie mamy żadnego celu w życiu.
Jak do celu dążyć cal po calu?
Niechaj wnioski wyciągną potomni,
Gdy w sobotę się zrzuca z piedestału,
A w niedzielę się stawia nowy pomnik...
Świat się zmienił, inne są układy,
Ten, co nie bał się żywych ni trupów,
Ten, co rzucał butelką z barykady,
Dziś odnosi butelki do skupu
I dokręca mutra za mutrą,
Przy warsztacie nucąc raz po raz -
Znów buduje swe nowe jutro,
Jutro, które już dawno było wczoraj.
A tymczasem chociaż skrycie
W każdej minucie, w każdym geście, w słowie
Pozdrawiamy ciebie, życie,
Rozczarowani, oszukani widzowie...
Czasem śni nam się mała rewolta,
Człowiek marzy, do snu się kolebie
I śni mu się, że sięga po colta
Lub po granat - ciska przed siebie!
W jednej chwili przemija ten zapał,
Gdy zdumiony się człowiek obudzi,
Bo choć granat to była atrapa,
Przecież ciskał nie w atrapy ludzi.
Wciąż dajemy wywieść się w pole,
Nie umiemy ustrzec się błędów -
Niech nam tylko w tym filmie dadzą rolę!
Znamy drogę do happy endu!
I choć czasem zawita myśl mądra,
Nie zagramy tej roli, niestety,
My wolimy spokojnie oglądać,
Mamy przecież darmowe bilety!
A tymczasem chociaż skrycie
W każdej minucie, w każdym geście, w słowie
Pozdrawiamy ciebie, życie,
Rozczarowani, oszukani widzowie...