Oto oswajam śmierć - szlifuję soczewkę pamięci Akwarium ryb egzotycznych wzdętych okiem epoki Kurz na skórze rąk - sproszkowane diamenty Dobrowolna cykuta kulturalny narkotyk W wypukłym menisku łzy nieme twarze widać najostrzej Powtarzają bezgłośnie swą nieustanną przestrogę Krzyczy Marsiasz i Hamlet połyka powietrza ostrze Fortynbras i Apollo z krwi każą spłukać podłogę Po spektaklu nad sceną chciałbym się jeszcze pohuśtać Dialektyki szorstki sznur kusząco stęka na haku Ale idealistom pisane Łoże Prokrusta Dostojna faza skargi pokora potęgi smaku Przed śmiesznością męczeństwa
broni ironii peryskop System ukośnych luster zmyślna pułapka na światło Lecz drzazga zła utkwi w oku gdyby się lustro rozprysło A brukowcem pogardy rozbić je bardzo łatwo Oto potwierdza się to co widziałem nie chcąc uwierzyć Neron czuje się nieźle nie słucha nikt Aureliusza Z przesłuchiwanych aniołów ścieka jak ściekał wosk świeży Przepowiadając przyszłość która nikogo nie wzrusza Tak więc oswajam śmierć Carycę Czerń Miłosierną Zastrzyk Wystrzał lub Gaz Wybuch w Europy okopie Pozostawiam po sobie moją przysięgę na wierność Liniom dłoni składaną przez odcinany paznokieć