Nie ból a bunt nas łączy Armio Aniołowa Odarta z piór powietrza pędem Nie lęk a gniew prócz skrzydeł rogi nam hodował Zadarty pogardliwie chwost Nie żal a żar wypali w ziemi kazamaty Skąd waszą wolą rządzić będę Nie blask a ćma ogarnie przestwór tego świata W ciemnościach lepiej słychać głos Otwórzcie rzekom drogę Niechaj pluną w twarz kamieniom Wypuśćcie wichry w wodę Niech się oceany pienią Szykujcie wielki ogień Niech gotuje się pod ziemią Aż przyjdzie czas, aż przyjdzie czas! Kołyszmy wielkie drzewa, przetaczajmy góry Odziani w błyskawicy blask
Ogłuszmy hukiem w chmurach oniemiałe chóry Nie śpiew a wrzask! Nie śpiew a wrzask! Szykujmy dla człowieka jego świat prawdziwy Zwierzęcą ból, zwierzęcy strach Przepaście, szczyty, piachy, bagna i pokrzywy Niech raj ogląda tylko w snach! A stanie się istotą w czynach niepojętą I będzie Alfą i Omegą Złamaną, władczą, mądrą, twardą, dziką, świętą U nieba bram, u piekła bram On diabłu będzie służył, klęknie przed aniołem I obu zdusi jedną ręką A potem zniszczy to co stworzył trudem i mozołem Zostanie sam! Zostanie sam!