Księgowa Domu Kultury Zakłada złote sztyblety, Minispódniczkę ze skóry I dekolt z czarnej żorżety. Włos roztrzepuje przed lustrem (Na palcach krwawe lakiery), Z wypiętym zachętą biustem Staje przy szosie E-4. Jakby to Owid ułożył, W sekretach płci obeznany - Cudowne metamorfozy! Nieustające przemiany! Długo nie czeka księgowa. Na widok jej staje mercedes, Maszyna mruczy zmysłowo. Za kierownicą - pan Edek. Założył garnitur w prążki, Zegarek ma od Cartiera, Skarpetki zaś - na podwiązki: Tak się notariusz ubiera! Jakby to Owid ułożył, W sekretach płci obeznany - Cudowne metamorfozy! Nieustające przemiany! Wstępna gra słów: Co? Za ile?
Znaj grzesznych usług pokusę... Księgowa, paląc dunhille Odjeżdża w dal z notariuszem. Noc będzie trwać aż do rana By spełnić żądze ogromne - Ona w nim kocha Newmana, On w niej posiada Madonnę. Jakby to Owid ułożył, W sekretach płci obeznany - Cudowne metamorfozy! Nieustające przemiany! On nie wie kto zacz - Don Juan, Ona - kim była Aspazja, Lecz każde miało - co snuło W swych najwstydliwszych fantazjach. Gdy już od siebie odpadli, Świt płukał szosę E-4... Przez chwilę byli w Arkadii Co z sobą począć im teraz? Jakby to Owid ułożył W pułapkach płci obeznany: Ulotne metamorfozy! I nie bezkarne przemiany!