Gąsienicami zagrzebany w piach nad Wisłą Patrzę przez rzekę pustym peryskopem Na miasto w walce, które jest tak blisko Że Wisły nurt frontowym staje się okopem Rozgrzany pancerz pod wrześniowym żarem Rwie do ataku się i pali pod dotykiem Ale wystygły silnik śpi pod skrzepłym smarem I od miesiąca nie siadł nikt za celownikiem Krtań lufy łaknie znów pocisków smaku A łyka tylko tłusty dym z drugiego brzegu W słuchawkach zdjętych hełmofonów krzyk Polaków I nie wiem czemu rzeki tej nie wziąłem z biegu
Dajcie mi wgryźć się gąsienicą w fale śliskie I ogniem z lufy dajcie wesprzeć barykady By miasto w walce, które jest tak bliskie Bezruchu mego nie nazwało mianem zdrady Lecz milczy sztab i milczą pędy tataraku Którymi mnie przed tymi co czekają skryto Bo ruski tank nie będzie walczył za Polaków Bo ruski tank zaczekać ma, by ich wybito Gdy się wypali już powstanie ciemnym błyskiem Włączą mi silnik i rozgrzeją krew maszyny Bym mógł obejrzeć miasto, co tak bliskie Bez walki zdobywając gruzy i ruiny