Ty w uniformie my w mroku poniekąd Sztywno podchodzisz siadasz do klawiszy I zamiast zagrać zatrzaskujesz wieko Skrzydło opada salwą przeciw ciszy Do fortepianu po coś siadał chamie Nie wydobędziesz z zeń dźwięku rozkazem Pod pięścią pryśnie kość i klawisz złamiesz Ale nie zabrzmią dziejowe pasaże A w rękawiczkach z od krwi sztywnej skóry Nigdy nie trafisz w klawisz zamierzony I zamiast dźwięku z twojej partytury Zawsze się ozwie inny nie proszony W szkłach czarnych zamiast nut studiujesz co dnia Zawiłe klątwy wschodnich alfabetów
Lecz nawet obcej nie zagrasz melodii Trzeba się schylić pozbyć się gorsetu Tego nie umiesz więc połam klawisze Struny grać będą bunt i cichą skargę Pozrywaj struny znowu pieśń usłyszysz To pudło w usta zamieni się czarne Roztrzaskaj pudło zagra miejsce po nim Jak gra powietrze pod tańczącym dzwonem To puste miejsce dziełem twoich dłoni Struną powietrza gardła okręcone Gdy umrzesz trumny które z fortepianów Zbijać kazałeś o milczącym świcie Muzykę odtąd zagrają nieznaną Marsz żałobny co obwieszcza życie