Europa się wędzi niby łosoś królewski W dymie gazów bojowych wbita na złoty hak, Żre się kucharz francuski z szefem kuchni niemieckiej Z ryby tak smakowitej co przyrządzić i jak. Żaden stary się przepis nie wydaje jej godny, Tak czy siak, trzeba będzie rybę przeciąć na pół, Już rozpruto podbrzusze, płynie z głębi jam rodnych Czarny kawior narodów politykom na stół. A ja wdycham Londynu grypogenne opary I kosztuję Paryża zgniłowonny roquefort, Po La Manczy się błąkam, w Rzymie szukać mam wiary, Bezskutecznie za swój pragnąc brać każdy port. A mój port jest w stolicy krasnolicych Azjatów, Gdzie w moździerzu historii nowy utrze się lud, Tam mi Kałmuk otworzy duszę swoją, jak bratu, Tam pod ziemią bogactwa siarki, węgla i rud. Tam poeci kieszenie mają pełne dolarów I za szczęście ludzkości przelewają swój tusz, Tam czerwieńsze od krwi są kumulusy sztandarów Od sztandarów zaś pąki pierwszomajowych róż. Tam ja, Polak i były obywatel Europy Pieśń rozwinę i formie nową nadam tam treść. Bataliony poetów będą lizać mi stopy,
Ja im mannę gwiazd sypnę, żeby mieli co jeść! Bruno Jasieński: niemieckie imię, nazwisko polskiej szlachty. Żyd, komunista, bywał w Rzymie, paryskie miał kontakty. W Moskwie sądzony za szpiegostwo, skazany i zesłany. Zaginął gdzieś po drodze. Odtąd los jego jest nieznany. Drogą białą jak obłęd w śnieg jak łajno mamuta Idę młody, genialny, ręce łańcuch mi skuł. Strażnik z twarzą Kałmuka w moim płaszczu i butach Żółte zęby wyszczerza, jakby kwiat siarki żuł. Nagle widzę, żem w raju po lodowej podróży, A on - Bóg mój, którego czciłem wam wszak na złość! Mam więc Boga takiego, na jakiegom zasłużył, A tam trup mój, biedaczek, zmarzł już całkiem na kość. Pan zaś spluwa żółtawo, smarka w palce bez chustki I na krzesło "stół" mówi, a na stół mówi "stoł", Patrzy kucharz niemiecki wraz z kucharzem francuskim Jak łososia z kawiorem między zęby już wziął. Sok po brodzie mu płynie niewątpliwie czerwony Łyka skórę i ości, wyssał oczy i mózg. Wszak przez wieki ten łosoś był dla niego wędzony A on czekał cierpliwie ciemny bóg pustych ust.