Pędzimy przez polską dzicz Wertepy, chaszcze, błota Patrz w tył - tam nie ma nic Żałoba i sromota Patrz w przód - tam raz po raz Cel mgłą niebieską kusi Tam chce być każdy z nas Kto nie chce chcieć - ten musi W czerwonym autobusie W czerwonym autobusie W czerwonym autobusie mija czas Tu stoi młody Żyd Nos zdradza - Żyd czy nie Żyd I jakby mu było wstyd Że mimo wszystko przeżył A baba z koszem jaj Już szepce do człowieka Wie o tym cały kraj Że Żydzi to bezpieka Więc na co jeszcze czekasz Więc na co jeszcze czekasz Więc na co jeszcze czekasz - w mordę daj Inteligentna twarz Co słucha zamiast mówić Tors otulony w płaszcz Szyty na miarę spluwy A kierowniczy układ
Czerwony wiodąc wóz Bezgłowa dzierży kukła Generalissimus Dziełem tych dwóch marszruta Dziełem tych dwóch marszruta Dziełem tych dwóch marszruta - luz i mus Za robotnikiem ksiądz Za księdzem kosynierzy I ktoś się modli klnąc Ktoś bluźni, ale wierzy A robotniczy herszt Kapować coś zaczyna Więc prosty robi gest I rękę w łokciu zgina Nie ruszy go lawina Nie ruszy go lawina Nie ruszy go lawina - mocny jest A z tyłu stary dziad W objęcia wziął prawiczkę Złośliwy czycha czart W nadziei na duszyczkę Upiorów małych rząd Zwieszony u poręczy W żyły nam sączy trąd Zatruje i udręczy Za oknem Polska w tęczy Za oknem Polska w tęczy Za oknem Polska w tęczy - jedźmy stąd