[Hook]
Nic, naprawdę nie mam już nic
Naprawdę nie mam już nic, nic
Naprawdę nie mam już nic
[Verse 1]
Chodźmy się kochać bez zabezpieczeń
I potem wyskrobiesz to dziecko łyżeczką
I w życiu nie miejmy już żadnych wyrzeczeń
I zróbmy tatuaż, że kochamy piekło
I kupmy w aptece ten antydepresant
I przedawkujemy go grubo po stokroć
I porobisz nożem mi sznyty na plecach
Bo tym co ci powiem cię zranię w chuj mocno
Dziś, po raz ostatni pójdziemy deptakiem na sam jego koniec
I po co nam czas, potłuczmy zegarki
I spalmy pieniądze, bo po co nam one?
Zrobimy na spółkę tę wódkę na ławce
I zwinę bibułkę i będziemy głodni
Też kokaina jest jeszcze w samarce
I zwymiotujemy tym wszystkim na chodnik
I będziemy wolni, bo po co kodeksy
I nikt nie zabroni nam żyć jak teraz
Bo to ma dwie strony
I w tej drugiej wersji
Nikt nie ma prawa zakazać umierać
I kiedy tak myślę, że zrobię to serio
Bo czasem nie mam ochoty by żyć
I z wyjątkiem tego, że to ty jesteś ze mną
Naprawdę nie mam już nic
[Hook]
Naprawdę nie mam już nic
Naprawdę nie mam już nic, nic
Naprawdę nie mam już nic
[Verse 2]
Więc chodźmy do portu i skoczmy na fale
Lub chodźmy na tory i skoczmy pod pociąg
I włączmy kamerę i wszystko nagrane
Co chcieli zobaczyć ukaże się oczom ich
Na sygnale tam jedzie karetka
Kaseta VHS niech będzie dowodem
Jak mielą nas koła
I znajdą nas w częściach
Lub nasze ciała już poszły pod wodę
Nie wiem co wybrać i jak się przypodobać
Bo przecież ocenią to gusta tysięcy
Nie starcza nazwiska na tych nekrologach
Zwykła czcionka nie odda esencji
Bądźmy na sekcji ostatni raz razem
Nim wkleją w akta ostatnie ze zdjęć
Taśma niech pójdzie masowym przekazem
- Gdy widzieli życie niech zobaczą śmierć
Bo Tego by chcieli i tego mi życzą
A Ty mi pomożesz, bo po to cię mam
I nie będą pierdolić, że to przez miłość
Bo tak to by było, gdy zginął bym sam
I kiedy tak myślę, że zrobię to serio
Bo czasem już nie mam ochoty by żyć
I z wyjątkiem tego ze to ty jesteś ze mną
Naprawdę nie mam już nic