[1 Zwrotka]
Mam 24 lata nie wiem już co dalej
Liczę ile rap mi zabrał, ile nieprzespanych nocy
Żeby stanąć w miejscu w którym dzisiaj stoję
I popatrzeć w twoje oczy, co zmęczone są jak
Tym szukaniem jakichkolwiek zalet pośród moich źrenic
Bym gotowy był na zmiany bo oboje jesteśmy spragnieni
Takich przeżyć żeby razem się odbić od ziemi i dojść jeszcze dalej wyżej niż nas ograniczył Zenit
Dziś nie widzę sensu naprawdę i nie umiem nie stać w miejscu już nigdy nie będzie jak dawniej
Tonę w śród krzywdy tracąc życia piękno, ale nawet nie łapię brzytwy się bo ręce mam już skrępowane
żyję wśród innych z których każdy by chciał wygrać luz
Ja stanąłem bezsilny nie pozwala mi kondycja już by biec żeby coś przeżyć
Tak po prostu biec i uwierzyć że tu kiedyś znajdę sens..
[Przejście]
Wiem, że się martwisz i, że Cię to boli, czuję to
Ale dość już tego, chcę z tym skończyć, na prawdę...
Jestem zmęczony szefie..
[2 Zwrotka]
Szukałem sensu pośród ulic i szukałem pośród ludzi, ale chyba nie ma sensu szukać sensu tu dziś
Co życie daje wart obrać kolejny rok nad kartką.. ta
I piszę w nocy bo przeszkadza mi już światło dnia
Ile ważą słowa wie nie wielu nie mówi o tym
Natężenie dźwięku czy gramatura papieru
Szukałem sensu w książkach to nic nie warte z moim wzrokiem już od dawna nie spotkała się żadna z ich kartek
Przybite gwoźdźmi w ramach chwile mamy na ścianach
Zdjąć je łatwo ale trudno się przełamać, wciąż patrzymy w ekran nawet gdy już emitują śnieg próbując dostrzec sens tam, ale myśli lewitują gdzieś
Im więcej mamy grzechów tym spowiedź jest krótsza bo jest tyle słów które nie zechcą nigdy przejść przez usta nam
Idąc do lustra sam wygarnij człowiekowi zdanie że całym sensem życia jest jego poszukiwanie