Papieros parzy w dłoń i budzi żal
Na peronie siedzę sam
Oglądam sterty tych starych zdjęć, ten peron dobrze mnie już zna
Pociąg zabiera co dzień bliską twarz
Tutaj tłoczą się, tu mówią tam to jest życie i czar
Tu się handluje ojczyzną co dnia
Za każdy nędzny grosz, jak za srebrników garść
Sprzedajecie nas, gotowi w dupę z butami wejść
Kiedy zachodni wieje wiatr, jedziecie tam
Z nadzieją w lepszy czas
I choć wam plują w twarz, w niepamięć idą krwawiące krzywdy
Zniewagi od lat
Już prawie wiem jak mam to znieść
Choć tu co miesiąc, co tydzień pociąg
Przez te dwa słowa "trzymaj się"
Ja stoję i myślę żebyś zdechł
Wstyd, wstyd, wstyd
Jak długo jeszcze to ma trwać
Zanim ostatni z was, usłyszy precz i posłucha tych słów
I jeszcze raz za siebie spójrz
Myśl tak jak ja, że kiedyś przyjdzie myśl
By znienawidzić obcy świt
Tymczasem nie rob głupich min
Bo może Polska i ze warto tu żyć
Lecz widzę oczy twoje kpią
Uśmiechem litości rzuciłeś mi w twarz
Szał we mnie wzbiera, ja nie mogę tak stać
Gdyby nie krew, łez oczu pełnych co dnia
Wiem, wrócisz tu
Gdy przepych wyjdzie bokiem
I brak będzie tych prostych słów
Którymi mówią tylko tu
I tylko tu te słowa brzmią
Wdzierają się do głowy i wracają jak z dziwnego snu
Wiem, poczujesz ten ból
Ostry gdzieś od środka
I będziesz wracał znów i znów
Lecz szala wciąż napełnia się
Kiedyś spotka cię tu tylko pięść
Uśmiecham się, lecz powiedz kto to był
Tamten człowiek, z tamtych dni
Ten który dumnie podnosił swą twarz
Gdy szedłem z nim przez śmiech i łzy
I gdy mam gubić wzrok wśród starych chwil
Ja na przekór myślom złym
Pociągam z gwinta łyk
I gasną głupie sny jak film... jak film
Wszystko w mojej głowie
Eksploduje, z tamtych dni
Wszystko w jednym słowie
Ta przegrana komedia to ty.