Mam na koncie zero plus grzech Wszystko idzie pod górę On pod nos podsuwa znów Dawno zapłaconą fakturę Poruta wyszła, pozostał swąd Księgowy szatyn, popełnił blond Masz do budy, lisie rudy Nie jestem u ciebie pod kreską Mam przy sobie niewyczerpalną Debetową kartę niebieską To trzy oszustki w biurze księgowym Podliczą lepiej niż urząd skarbowy Bank umorzy, wybaczy rodzina Księgowy nie zapomina Mój księgowy szatyn popełnił blond Rozliczając moje pity za zeszły rok Oferował odliczenia za skoki w bok A ja nie lubię skakać, więc po co mi to? Namawiał nieustannie na spółkę z o.o Miałby mi doradzać, ale doradzać, że co? Patrz tylko w przyszłość, powtarza mantrę A ja kawy dziś nie piłem i mam ochotę na kawę W przyszłość to ja jadę i zabieram rodzinę Prędkością przepisową 60 minut na godzinę
Nie lubisz kawy? To wypij sobie piołun I weź już do mnie nie mów, bo rano lubię spokój Jak ty w ogóle wyglądasz, cokolwiek zagadkowo Czemu takie duże oczy? Widzę więcej... przyszłościowo A na co ci te zęby, tak wielkie i koślawe? Uśmiecham zjednuję i załatwiam sprawę I te uszy, klapioki, odstają ci zza rogów Masz łeb jak baniak, wielka kluka z przodu Chude giry, gruby korbol, wzrost pigmeja kakaludek Niby fifny włos na glanc wysztafirowany Ady idź szuszfolu, lisie farbowany Zaraz wiks dostaniesz za te blubry nad ranem Załóż tytkę na kalafę, bo wyglądasz jak ić stont Zmieć fafoły spod ogona, odejdź precz z mojego fyrtla Poruta wyszła, pozostał swąd Księgowy szatyn, popełnił blond [Tekst i adnotacje na Rock Genius Polska]