[Małolat] Ziom, wiem, że więcej nie mam, zniekształcone, spełnione marzenia Wciąż o to złe się ocieram, inaczej myślałem jako szczeniak Miałem inne wrażenia, nie liczyła się żadna bariera Nic nie miało znaczenia, gdybym tylko wiedział jaka czeka mnie cena Skąd się wzięły te chujowe cechy, zachowania jak u małych dzieci Patrzę w oczy swojej pociechy, nie zna niespełnionych obietnic Teraz, tak szybko czas leci. Ile jeszcze konsekwencji? Nic już teraz nie mogę spieprzyć, to co złe jeszcze się zemści Jedyne co zrobię za wszelką cenę, wyzbędę się swojego drugiego ja Niosę ze sobą pieprzone brzemię, biorę w tym udział nie tylko ja Pamiętam gdzie są moje korzenie, to one mi dały chujowy start Tak często myślę to bycie raperem przysparza mi tylko większych strat Dziś dużo więcej rozumiem, ale brakuje mi siły To wszystko weszło mi w krew, chciałbym czasami być z innej gliny Nie wrócę do tego co złe, może to miałoby lepszy wynik Nie chcę już mieć poczucia winy za błędy, wiem gdzie jest limit [Pezet] Z wiekiem coraz więcej rozumiem i tym trudniej jest ubrać to w słowa Za przeszłość płace rachunek i nie jest to kurwa faktura kosztowa Nie wiem która to doba jak siedzę i myślę i chyba się... modlę Zwracam prośbę do Boga bym mógł jeszcze zacząć od nowa na dobre Wiesz kiedy tak jest, nie chciałem cytować przysłowia Kiedyś nadchodzi kres i może kilka twoich słonych łez spłynie ci po policzkach Gdy przypomnisz nas sobie jak goniłem za tobą jak za June Carter Johnny Cash
Ale to przecież wiesz, pamiętasz I może patetycznie to brzmi Ale gdy śmierć puka do drzwi to nie liczy się nic Żadne rymy, buty, dupy, fury, ciuchy, czy kwit i B2C, B2B żaden biznes, chcę tylko żyć namacalnie I móc doczekać aż córka dorośnie, zanim stanie się nieodwracalne (Myślę, że nie powinniśmy tak się sobą przejmować Chyba naprawdę nie jesteśmy tacy ważni, jak nam się wydaje...) [Hades Niczego nie widzisz, nie patrz na mnie takim wzrokiem Wiele pochopnych wspomnień, na wyboistej drodze Żyjemy żeby rozumieć innych, mega istotny proces Dopiero kiedy otworzysz oczy, dotrzesz jakie do proste Słuchaj, człowiek, wszystko będzie dobrze Burzymy cudze teorie, budując własne, tworząc historię, jasne? Nieodwracalne zmiany tkanek kory mózgowej Stany nerwowe, wkurwiony ziomek 24 na dobę Ciekawe w którą stronę poszedł i jakim kosztem, się nie doliczysz Światło nie dotrze do moich powiek, skurwysyn nie ma pojęcia o niczym Puste czyny, piękne słowa, zobaczymy kto nie blefował Liczy się końcowy wynik, a nie połowa, bramka do szatni, szkoda Nadrobimy Głowa rodziny, patrzę z pokoju córki przez okno na zachód Czuję wolność, inaczej myślę, odbieram kosmos Otacza mnie dobro, staję się lepszy, patrzę na swoje błędy Już nie tak ostro bierzemy zakręty, jedziemy wolno, wiemy którędy (Czemu się nie zapytasz co u mnie?)