Ziemia drży i dudnią dzwony Oto pędzi medyk szalony Jest wezwanie? Rzecz to święta! Los podesłał mi pacjenta! To okazja niesłychana Zordynować tego pana! Już diagnozy leci iskra: Żadnej szansy dla Ministra! Na psychozy mam narkozy. Na wzrok krótki niezabudki. Na ból głowy krok żółwiowy. Na zatrucie dziury w bucie. Niezawodnie oryginalna Medycyna nieban*lna Puls słabiutki, smętna mina... Nie pomoże aspiryna! Pod oczyma duże cienie,
Więc wyczuwam nadciśnienie... Tętno cienkie - jak u lenia, Czyżby chory z urojenia? Niepotrzebna konsultacja - OPERACJA! OPERACJA! Na psychozy mam... Zażądałem wreszcie Nobla Oni na to: Zaraz, hopla! Wymień swoje osiągnięcia! Więc ja na to - bez zadęcia: W mej karierze wyśmienitej Raz mi pacjent uszedł z życiem! A co z resztą?! - Krzyczą w gniewie; Jak to co? To co zwykle! Reszta W NIEBIE!!! Na psychozy mam...