Noc w dzień cicho schowała twarz
Zupełnie tak bez powodu
Twój cień nagle zniknął ze ścian
Już wiem, że to mój błąd
Już mi siły brak i słyszę swój głos
Musi być tak, nie szkodzi, czasem idzie źle
Musisz wybrać i sam chyba już wiesz
Nie zawsze w plecy wiatr
Wstaję, mimo tylu ran
I znów do góry głowę
Idę dalej, idę dalej, tam, gdzie zaprowadzi wzrok
Wstaję, mimo tylu ran
I lżejszy o połowę
Idę dalej, idę dalej, sam, nie trzyma mnie tu nic
Skąd wiesz, czy to sen z jakiś mar, by drogą iść bez powrotu
Ogień, który płonął, już zgasł
A śmiech zamienia się w strach
Już mi siły brak i słyszę twój głos
Musi być tak, jeżeli tylko tego chcesz
Musisz wybrać i sam chyba już wiesz
To tylko gra na czas
Wstaję, mimo tylu ran
I znów do góry głowę
Idę dalej, idę dalej, tam, gdzie zaprowadzi wzrok
Wstaję, mimo tylu ran
I lżejszy o połowę
Idę dalej, idę dalej, sam, nie trzyma mnie tu nic
Znów od początku bez sił już łapię pion
Może gdzieś na końcu na krzyk mój czeka ktoś
Wstaję, mimo tylu ran
I znów do góry głowę
Idę dalej, idę dalej, tam, gdzie zaprowadzi wzrok
Wstaję, mimo tylu ran
I lżejszy o połowę
Idę dalej, idę dalej, sam, nie trzyma mnie tu nic