To pokolenie, które poznało oba systemy A jednemu z nich Bóg pozwolił mówić ze sceny Zaklęty w mieście krzyk o tym jak żyjemy Piszemy, cierpimy, śmiejemy się i starzejemy Z blizną na sercu z oddechem bloków Gdzie masz szacunek jak dostrzegą prawdę w twoim oku (ta) Sukces kredytów lat siedemdziesiątych To bezwzględność lat dziewięćdziesiątych, skumaj Stres tej cudownej dwójki, która dała mi życie Duma tej dwójki, gdy patrzy ma moje życie A ja patrzę jak rosną dzieciaki ze slajdów Było różnie, ale zakręty nie poszły na próżne Nauczeni, że nie wszystko się opłaca To pokolenie JP II tak różne, dług spłaca Tak różnie życie pozbawiło nas strachu Dorastamy, pokolenie straconych dzieciaków Pozostawieni na rozdrożu mieliśmy jedną opcję Stracone dzieciaki wybrały wolność i oddech Do dziś żyjemy według własnych reguł Pielęgnujemy wartości znane wszystkim od wieków Od kiedy runął mur i zatarła się granica Tak wielu z nas naprawdę poznało smak życia Pokolenie, które uznano za straceńców I do dziś samo musi walczyć o człowieczeństwo System wartości wyssany z mlekiem matki Upadł pod ciężarem świata, który był zbyt brutalny W jednej chwili dostaliśmy prawie wszystko Sztuczna dojrzałość kontra cudowne dzieciństwo Strach w oczach tych, którzy dali nam życie
Obawa o to jak my sami pokierujemy tym życiem Trudno było się odnaleźć, uwolnić od presji Przetrwaliśmy, za tamte czasy jesteśmy wdzięczni Dziś dorastamy, pokolenie pontyfikatu Niesiemy bagaż pełen życiowych kantów I choć w sercu Bóg, który mówi o tamtych latach Jesteśmy świadkiem przemian, nas system nie złamał Pozostawieni na rozdrożu mieliśmy jedną opcję Stracone dzieciaki wybrały wolność i oddech Do dziś żyjemy według własnych reguł Pielęgnujemy wartości znane wszystkim od wieków Wiesz, rozumiemy pewien kod, pewien system Wartości, język, styl, gust, gesty, krok (tak) Wielu w świecie pozdrowienia z Dublina Bez narzekań, tak już jest, czasem trzeba tak wybrać By wygrać, dumne twarze bez względu na sytuację Mamy swój los w ręku, gniew w sercu Loża szyderców, wielu było takich głupich Przebierańców próbujących coś nam narzucić Wielu dało się stłamsić i odpuściło O marzenia zawsze trzeba walczyć jak o miłość Odbicia w lustrze twarzy tych, którzy w nas żyją Stracone dzieciaki, my kontra Babilon Jesteśmy elitą nie tłumem, w sercach nosimy dumę Godność i odwaga w nas, choć czasy trudne Naznaczeni, kiedyś mądrzejsi, idziemy dalej I bierzemy los w ręce, chcemy szczęśliwie się zestarzeć