1 Ja nigdy nie obiecam Ci że będę tu na zawsze Bo kiedyś też mi światełko w końcu zgaśnie Te spojrzenia a w nich tworzymy wyobraźnie Gdy urywa się film nadal Ciebie kotku pragnę I walczę o to, byś była już na zawsze I walczę o to, byś mówiła mi tą prawdę I nawet kiedy, idziemy przez tą puszcze Nie powiem Tobie puść ja nigdy też nie puszcze Wiesz, wszystko boli kiedy wali ten sztorm Kiedy spadasz na dno wybaczyłem Ci to - wszystko Kiedy leci czas to nie leci towarzystwo... Kiedy leci łza chodź naprawimy to wszystko ! Wiem jak boli to kiedy spada kwaśny deszcz Kiedy słowa roją w oczach znów kałuże łez Łapie bezdech kiedy patrze na tą bestie Która nadal siedzi w Tobie i chyba być już nie chce
2 I znów patrze na Niąnej, istne piękno- nie chce in Parę słów wypowiedziałem które były przykre Wiem jak to boli kiedy się zakrywa bliznę Tyle razy zachowałem się tak jak nie powinien Idziemy tam nie istnieje świat poza nami Tyle wspólnych wad zalaliśmy tutaj łzami To boli gdy składasz serce jak origami Mimo to chce dążyć z Tobą za planami Kiedy widzisz Nas to łączy czas- Nie ma Boga Wyciągamy co się w głębi Nas ciągle chowa.. Nawet błędy kochają Siebie tutaj kochać Jestem tego pewny na zawsze tylko Ona Ta dziewczyna która nauczyła kochać mnie Tylko Ona docenia wiarę mego słowa wiesz To wszystko obaj bierzemy na poważnie Sandra zero siedem zero dwa piętnaście