[Intro]
Wygrałem wszystko
To dał mi hip-hop
Mam złote płyty, BT przed willą
Albo długi, hej!
Nazwać grę dziwką?
[Verse 1]
Moje ziomy mają pracę, albo kończą studia
Ja mam album i na klatę zawsze pójdzie stówka
Miałbym łatwiej płacąc kacem dla przegranych
Zamiast jeszcze większą wolą walki, amen
Jestem w top 3, jeśli chodzi o śpiewane refreny
I choć żyję rapem, miałbym problem na nim przeżyć
Drzemy mordę swag, kurwa o ironio
Bo hajs i hype za rzadko układa się w combo
Chcą śmiesznych zwrotek, wolnych styli na najbach
Niby cały czas stej flaj, ale działa grawitacja
[?] śpiewał o twardej dupie
I chyba skołuję ochraniacz, żeby nie być trupem
Dupy trują dupy dziś, jak chodzi o mariaż
Jestem jak PIS - marna partia
Ale to moje decyzje prowadzą mnie na dno
I skurwić mogę się dla przyjemności, nie za sos
[Refren] x2
Grawitacja ciągnie dziś mnie na samo dno (samo dno)
Ale twardy grunt pozwala odbić wyżej stąd
[Verse 2]
Skoro mama nosiła mnie 9 miesięcy
Rodziła do wygranej, nie do klęski
Coś pali mnie w środku, nie pomoże Ranigast
Bo to co mnie rozpieprza, to już inna liga
Czasem mam ochotę chwycić hajs
I napierdalać go pięściami, żeby poznał mój smak
I raz a dobrze zapamiętał, że jeszcze się spotkamy
Choćby u bram piekła
Chyba wolę być przegranym, niż być jak inni
Chcesz, to choć za mną i razem popłyńmy
Chyba zdissowałem się we własnym numerze
Zaczynam czuć presję i prawie w to nie wierzę
Pamiętam, jak ziomowi pies przeszukiwał portfel
Świecił latarką, mam tak samo licząc na drobne
I to coraz mniej śmieszy, jak świat według kiepskich
Mój zakres problemów jak cipa kurwie nie staje się węższy
[Refren] x2
[Outro]
Chujowo tak
Za 20 lat powiedzieć, że
Jedyne wspomnienie
To morda baby z żabki
To był nasz Everest
[?] pełne, jeszcze paczka fajek
Grawitacja odrywa nam kolejne strony bajek
Boże wymień się z Andersenem na jeden weekend
Nie zostanę jak V w domu, tylko ułożę życie
I będę szedł
[?] gwiazd
Według własnej narracji
Jakby nie było grawitacji