[Zwrotka 1]
Nie patrzymy sobie w oczy jak kiedyś
Nie mówimy sobie już tamtych słów
Coraz częściej nieszczere uśmiechy
Przykrywają nasze usta jak kurz
Coraz częściej jesteśmy powietrzem
I coraz częściej jest zimne jak lód
Żeby mieć więcej biegniemy czym prędzej
Mijamy szczęście na drodze po cud
Na imprezach pijemy do rana
Świat jest lekki jak bąble szampana
Czerwone oczy już bija na alarm
A grawitacja przypomina by wracać
Pada śnieg, się niewiele układa
Nie rozmawiamy o naszych planach
Kolejną zimę czekamy do lata
Przezroczyści jak sople na dachach
[Refren x2]
Wolni jak wiatr staramy się omijać szyby[?] złudzeń
Wolni jak wiatr czujesz lecz nie widzisz nas na co dzień
[Zwrotka 2]
Kierowca taksówki robi głośniej muzykę
Wie co jest grane, ale woli nie słyszeć
30 lat temu sam założył rodzinę
Ale woli być sam niż z żoną i synem
Twarda skała się kruszy na ziarna
Każde jest tylko iskrą w galaktyce
Możesz to poczuć za każdym razem
Gdy miniesz mnie nie słysząc, że krzyczę
Znów mnie okłamiesz, bo znów Cię okłamię
I znów nasze plany pogubią swą ostrość
Co dzień karmimy się wspomnieniami
Zazdrość i ból rodzi w nas samotność
Patrzymy w oczy nieszczerym spojrzeniem
W ocenach mijamy się z rzeczywistością
Żyjemy oddzielnie, będąc obok siebie
Tu gdzie każde z nas ma swój własny kosmos
[Refren x2]
Wolni jak wiatr staramy się omijać szyby[?] złudzeń
Wolni jak wiatr czujesz lecz nie widzisz nas na co dzień [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]