[Zwrotka 1: Flojd]
Zawsze mówił, że to szczęście w końcu spotka nas
Do brata, który zastępował od lat jemu ojca brak
Miał kilka wad, zalet, wpisanych na stałe
Jak każdy chłopaczek w jego wieku - lubił grać w gałę
Ale po szkole często wracał sam prosto na chatę
I błądząc po mapie palcem pytał: "Czy coś, co potrafię
Pozwoli wyrwać się i przyniesie to szczęście mi?"
Kilka lat wstecz zaliczył na pianinie pierwsze lekcje gry
Starszy brat w tym samym czasie też kombinował
Ale w inny sposób na sobie miał zawsze dobry towar
Mówi młodszemu: "Już mordo o kasę nie będziesz się martwił
Nigdy", młody przyglądał się pustym workom na blacie
I myślał: "Może spoko, że w końcu ten papier
Zrobi brat z jointów i w chacie będzie w porządku" i ma cel
Żeby w przyszłości grać za hajsy te na fortepianie
Starszy żartował zawsze, mówiąc mu "Ej, co jest grane?"
[Zwrotka 2: Rover]
Starszy miał skrzydła i pióra, co kruszą szelest
Wlatywał oknem, by nie budzić matki. Stojąc nad jej portfelem
Wkładał kilkaset złotych zysku za herę
Szeptał śpiącej: "Chroń młodego, jeśli trafię pod celę"
Matka za patyk, na dwa etaty sprząta w kościele
Chciałaby móc na raty dziecku pomóc spełnić marzenie
Starszy juma szmaty, hajs wkłada w pudło pod zlewem
Młodszy grał, jakby sam Szpilman zstąpił na ziemie
Pióro - wokół pięciolinie z lekcji pierwszej gry
Ojciec raz otworzył drzwi, śmierć bierze najlepszych MVP
Od tamtej pory nikt nie wchodzi na strych
Są sprawy, w których nawet łza nie dotknie prawdy
Brat, ten starszy, odkłada na fortepian
Wziął dużą paczkę w credo, czeka na kumpla z przedmieścia
Dwa dni spóźnienia, ciało gnie gałąź drzewa
Matka mówi: "Aniołku, o nic się nie martw"
Policja pyta, szuka go
Matka mówi, że w domu jest tylko młodszy syn i śpi
O śmierci gońca starszy usłyszał przez szklane drzwi
Zniknął towar, czarne pióro wpada w powietrza wir
Za cztery dni ma termin, by oddać kwit
[Zwrotka 3: Flojd]
Młodszy coraz lepiej ciął na starym Casio
Ze szkoły rzadko wybiegał ze swoim kumplem na wagary w miasto
Bratu gorzej wtedy wiodło się - bez siana na spłatę
Poszedł i pobity w opór wrócił sam z rana na chatę
Mówił, że kurwa już tu więcej nie da rady
W chuj mu ręce opadają, z bezsilności czuł udrękę
I wiedział, że nie dźwignie tego, gdyby stała się krzywda
Młodszemu bratu, choć grozili - matka bała się przyznać
[Zwrotka 4: Rover]
Starszy coraz gorzej czuł, ruszył w bani na miasto
Co krok mocniej bił puls, wyszedł prosto na patrol
Matkę obudził stróż: "Wciąż ktoś pyta o panią"
Wczoraj stał tutaj wóz, starszy nie wrócił na noc
Nie pamiętam już jak to się stało i zacieram twarze
"Zabił chroniąc rodzinę!" - głosiły nagłówki gazet
[Zwrotka 5: Rover & Flojd]
Widziałem sam to na oczy, przykry obrazek
Matka, starszy syn i młodszy - już nie zobaczysz ich razem [Tekst - Rap Genius Polska]