Zaipregnowany na skurwysyństwo tego świata Wychowany w podziemiach, spychany w dół jak szmata Na wagarach, wciąż mijam Krzyśka Kozaka Tłumiąc wkurwienie, które mogłoby rozjebać Manhattan Portale i wytwórnie muzyczne, gdzie Demówy Flinta gnieżdżą się jak kanapki w tornistrze Krytycy, mądrale, organizatorzy To każdy kto uważa, że ten rynek tworzy, a znaczy nic To każda z firm co obiecywała victis, opierunek Chciała nadać mi napęd i kierunek To każdy z tych co mówili: "nie dasz rady Flint Skończ rapować, skończ grać, skończ żyć" Pismaki, sklepy, raperzy, producenci Co chcieli mojej śmierci, ci wszyscy z chuja wzięci Znawcy co grają role kata i oprawcy By za chwilę grać brata i przypisać rolę zbawcy Sceny, bizmesmeni, tępę pizdy z radia i telewizji Marne pyski z mojej czarnej listy Dawni przyjaciele, ta cała sfora... Skurwysyny stworzyliście potwora! Chcecie bym myślał o tych wyświetleniach Co to zmienia? Kiedyś graba oddawała respect, nie na fejsbuniu zwierzenia Anachroniczna bestia napędzana dymen Coraz ciężej mi odnaleźć się tu, gdzie się pogubiłem Mówią o wygląd zadbaj, nigdy o hip-hop zadbaj Mówią o piar zadbaj, nigdy o sk**'a zadbaj Choć za rotację w radiach Czwórka i tak to zagra A każdy czarny charakter wyciągnie prawdę z nagrań Dlatego jebię waszą drogę, muszę swoją iść Dlatego beke mam z tych waszych disco polo pizd Choć bywa ciężko wiem, że ludzie za mną stoją #Flint
Za nimi stoją tylko wtedy, gdy pierdolą ich Dlatego już nie wczuwam się, ja tym żyje kurwa W mojej furze karton płyt demo, w domu sterty ubrań Wiem na czym jeździ pańska łaska Ja tylko chcę by się jarała w opór każda laska By każdy ziom chciał ze mną palić wódę i pić trawkę Każdy Label chciał transferu z podwójną stawkę Wtedy im powiem, że mnie jara tylko moja łania Nie pije wódy i chujowy ze mnie raper. Nara! Kiedy wbijam do klubu sram na tych ziomów i panny Pytam gdzie backstage i czy kolo z bramki jest wypłacalny Czy jest woda na scenie, bo więcej nie chcę No dobra, może Was pod nią, gdy podnosicie ręce! Interesuję mnie tylko dobry rap i powrót A nie kolęda cały rok i wyjazdowy szkorwód Kiedy mnie pytasz kiedy browar i chcesz iść na impre Czuje się jak Fred, gdy do kamieniołomu ciągnie Willme Chcesz RSPKT musisz jebać BHP Srać do michy, z której jesz i na klipach uśmiechać się Inaczej wyjdziesz tu jak na zdjęciu z komunii Tyle, że zamiast roweru dostaniesz lęków i furii Jestem potworem, moje macki mają większy zasięg Rapu kujonem, choć nie byłem najmądrzejszy w klasie Buduję na tym dom, pytasz czy jeszcze da się? Nie opuszcze go w atmosferze skandalu #Molesta w trasie Stworzyliście potwora, bo sam się nie narodził Tylko sukces może go zabić, ale on nie nadchodzi Wiesz co masz robić, jeśli nie wiesz o co chodzi Nauczyłem się zabijać, nim się nauczyłem chodzić #Flint!