[Verse 1 Fiłoń] Błagam, nie umiem sam tego pojąć Uroda i wdzięk może być zabójczą bronią Jej policzek delikatnie musnę dłonią Ona uśmiechem zmieni świata polot Taki miała własny, styl taki niewybredny czill I nie wiem jak to zrobiła w ciągu krótkiej chwili Że każdy obecny myślał że jest tym jedynym I wiem że będę chciał dziś przy niej usnąć Chociaż świadomość kołysana wódką Złe maniery znów zatoczą kółko Jedyna pościel dla nas to ten półmrok yo Nie mamy nic, nie wiemy gdzie iść dalej Nie wolno nam tu być Nie wolno nam być razem Nic już nie wolno tak na to patrzę To pozwolisz, nim chwilę popatrzę nim zaśniesz [Hook Patrycja Dajnowicz/Fiłoń] Ona chce mnie wpuścić w maliny które zostawia mi na szyi Nic się nie dzieje bez przyczyny bez niczyjej winy Ona chce mnie wpuścić w maliny które zostawia mi na szyi A w przerwie między pocałunkami jesteśmy ciągle tacy sami [Verse 2 Fiłoń] Jest między nami różnica kochanie
Ja wolę flakon wódki ty flakon Coco Chanel Numer pięć czy milion jak Paco Rabanne Kochaj mnie lub zostaw akceptuj mimo wad O nic się nie pytam i tak nie zapamiętam Czy tylko chwile z Tobą są definicją szczęścia Biegam tu i tam nie mogąc znaleźć miejsca Bo nie mam go kurwa w sercu odkąd pamiętam I znów Cię widzę na szarych ulicach Jak papieros Cię zabiera #3 minuty życia Zagraj w otwarte karty jak nie masz nic do ukrycia Tylko bez zadawania głupich pytań O nas o przyszłość a po co to? Nie lepiej tu i teraz jakoś spędzić tą noc? Raz nie trzymaj świata w ryzach A po wszystkim zapomnij jak się nazywam [Hook Patrycja Dajnowicz/Fiłoń] Ona chce mnie wpuścić w maliny które zostawia mi na szyi Nic się nie dzieje bez przyczyny bez niczyjej winy Ona chce mnie wpuścić w maliny które zostawia mi na szyi A w przerwie między pocałunkami jesteśmy ciągle tacy sami