[Zwrotka 1: Filipek]
Byliśmy w jednej klasie razem na matematyce
Ona zawsze przy kasie, kumasz? Dziani rodzice
Prawie czułem safari i wstyd przez swą gażę
Gdy pod szkołą już czekał na nią byk w Jaguarze
Nie nazwałbym jej szmatą, lubiła parkiet, typie
Ale one są mokre wiecznie i niewyżyte
Ona trzymała dystans od początku do końca
Jedyne co ją dotykało, to ambicje ojca
Widziałem jej rozterki
Zwłaszcza samoocena - najwyższa z możliwych w skali Kickera
Ty i inni walili w melanż przy trawce i sztosie
Ona czytała do późna przy Kafce, ziom, "Proces"
To była pierwsza lekcja, znów matma, to prawda
Okazało się, że jej staremu wpadli na kwadrat
Więcej jej nie widziałem, to rozwala do teraz
To nie była kolejna niunia Pejtera
[Refren: Edzio]
Oni żyją pośród nas wśród twych codziennych chwil
Mijasz ich każdego dnia, może jesteś jednym z nich
Każdy to historia, chociaż patrzymy bez sumień
Nam tak łatwo oceniać innych, a tak trudno zrozumieć
[Zwrotka 2: Edzio]
Mieszkał ulicę dalej, mieliśmy po kilka wiosek
Śmigaliśmy po podwórku, często jakaś piłka, rower
Było nas wtedy kilku, boisko czy też kreskówki
Ja kopałem wtedy gałę, on popalał pierwsze szlugi
Potem kontakt się urwał, nie widziałem więcej tam go
Może raz go trafiłem jak śmigał za rękę z panną
Potem widzę go na mieście, mijam tam gdzieś po latach
Coś tam jakoś mi się żalił, że była na niego gada
Jeździł tym samym busem, kiedy śmigałem do szkoły
On ją rzucił raz za razem, miał na biznes nowy pomysł
Naprawiał telefony i sprzedawał bez minusów
Innym razem miał papiery na kierowcę autobusu
Miał mieć furę od kuzyna i robotę na celu
I mówił, że za tydzień przeprowadzka do Manchesteru
Spotkałem go pół, albo rok, jakoś po tym
Kupowałem mu jedzenie, od miesiąca był bezdomny
[Refren: Edzio]
Oni żyją pośród nas wśród twych codziennych chwil
Mijasz ich każdego dnia, może jesteś jednym z nich
Każdy to historia, chociaż patrzymy bez sumień
Nam tak łatwo oceniać innych, a tak trudno zrozumieć [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]