1.(Bezczel)
Jedni nas kochają, drudzy nienawidzą,
Często nie znając, oceniają nas po tym co widzą
My to uliczni poeci, artyści, bandyci, dzieci ulicy
Odlane w betonie róże, kwiaty zła
Diamenty, szmaragdy, perły, kryształy, karaty aaa
Te słowa zostawią na nich ślady, jak stygmaty, sprawdź
Piszemy o tym, co na co dzień spotykamy tu
O tym te zwrotki, ta krew, i pot które wylewamy tu
Zwarci, gotowi do walki, młodzi, zdeterminowani, zdemoralizowani
Chuligani dla nich, zamilcz, jesteśmy wybrańcami, rewolucjonistami
Na lewo tu prawo i sprawiedliwość wymierzamy sami
Twarda prawda, codzienności proza, bo gdy pisze wersy sąsiad wpierdala prosac
Wchodzę na bit, by zabić nienawiść i zawiść, nabij karabin, rap łzawi i krwawi
Za swój gniew nie krew przelewam, tylko atrament
Od zawsze byłem, jestem, będę artystą na amen
Ref.
Przez jednych okrzyknięci artystami
Przez drugich nazywani bandytami
Zamilcz, zamilcz
Nasi fani, fani
To dla nich, dla nich
Ten podwórkowy hardcore gramy, gramy
Przez jednych okrzyknięci artystami
Przez drugich nazywani bandytami,
Zamilcz, zamilcz
Nasi fani, fani
To dla nich, dla nich
Ten podwórkowy hardcore gramy, gramy
2.(Poszwixxx)
Jedni nas kochają, drudzy nienawidzą
Często nas nie znając, oceniają nas po tym co widzą
Szydzą, drwią, pierdolą głupoty
My to wariaci, pielgrzymi życia, talenty bez woty
Te zepsute pomioty to noszą rysy, łysy, szary dres
Szary dres, jeden chuj czy frajer, czy pies
Od dziecka gniew w nas, buntownicy z wyboru
SB-cka krew w was, stado starych bachorów
Twierdzą, że nie mamy tu prawa oddychać
Błazny, dla których słowa Rydzyka są ideą życia
Według nich jestem bandytą, złodziejem,
Raczej miejscowym buddystą, artystą-koneserem
I gdy robię bit społeczniaków to męczy niesamowicie
Ściska baniak od rana (Suko ba** na ciężkim bicie)
Jedni nas nie trawią inni szanują
Oceniają z góry
Przybijają piątkę albo prowokują.
Ref.
Przez jednych okrzyknięci artystami
Przez drugich nazywani bandytami
Zamilcz, zamilcz
Nasi fani, fani
To dla nich, dla nich
Ten podwórkowy hardcore gramy, gramy
Przez jednych okrzyknięci artystami
Przez drugich nazywani bandytami,
Zamilcz, zamilcz
Nasi fani, fani
To dla nich, dla nich
Ten podwórkowy hardcore gramy, gramy
3.(Ede)
Jedni nas kochają, drudzy nienawidzą
Często nas nie znając, oceniają nas po tym co widzą
Co epizod winią nas za pasję i pracę
Ich skryte marzenia to żebym spoglądał za kratek (ej)
Karmię te podwórka rapem, a niektórych wkurwia to
Kiedy patrzą w moje oczy, snują bzdury bzdury, furia, zło
Gdzie? Kto? Czemu? Co?
Drugi blok to samo, nienawidzą, kochają
Rap uzależnia jak Ketanol
Karty rozdane już ( już )
Nas nie powstrzymają
Niech to grają , słuchają ulice
Niech mnie mają za bandytę
Banitę liter, z bitem zbitych w całość
Jak się budzą w nocy, jedyne co budzą - żałość
W ten deseń i uderzę
Po co rozpaczać nad losem
Krytykę kruszę, proszę
Jak proszek iii nosem
Wnoszę świeżość w grę
Mrożę w żyłach krew
B.S.T.O.K, Fabuła, Luka N.O.N
4.(Lukasyno)
To podwórkowy hardcore
To krew pot i łzy
Tu nic nie przychodzi łatwo
Tu ulica drugą matką
To rewiry, gdzie nikt nie zapuszcza się z pełną sakwą.
Reggaeton moją mantrą
Spowiadam się przed Bogiem
W ręce z długopisem, kartką
Ci, co zbyt wiele pragną
Nie wiedzą, że bogactwo jak bagno
Dla słabych zasadzką
Ciężko harowałem na to, by żyło mi się lepiej
To nie przespane noce i setki wyrzeczeń
Pamiętaj, zdrowia ci nie zwróci hajsu pełna kieszeń
Dbaj o dobre imię, tego nikt ci nie odbierze
To Fabuła, N.O.N Koneksja Wschodni Front
Białostocka szkoła reggaeton, poczuj to
Bandyckie flow, 220 volt
Słabi płyną z prądem, my idziemy pod prąd