[Refren] Walone alko i palone blanty ławki, piwnice, domówki to nasz styl Białe adidasy, białe jordany Niech to się nigdy nie kończy (x5) [Zwrotka 1] Wbijam, wszystko ładnie, pięknie Twoja szmata mówi, że ma na mnie chętke Rzucasz ją na łóżko mówisz zamknij gębę 2114 powodów ma by chcieć mnie Czarne pończochy i czerwony stanik Szmaty już wiedzą, że kończę się bawić Ona mi mówi, żebym się nie mieszał Ale ja nie stawiam nic ponad braci Nic ponad bliskich, nic ponad zyski Niech to się nigdy nie kończy jak whiskey I nie śmieszą mnie żarty o ganton Ale dziś konkurencji zrobie Los Santos (bang bang) jestem jednym z pierwszych Moje mordy, moje zwrotki, moje pięści [Refren] [Refren 2] Siedemnascie, rzucam siedem zaklęć
Znów całuje się z blantem, wszystko jest nieważne Dziewięć-osiem, a już wygrywam rap grę Siedemnaście kul leci w twoją czaszkę [Zwrotka 2] Znów budze się w środku nocy Biorę psa i nie biorę kosy Jakiś typ pod klatką pod wpływem alko zaczyna gadać głupoty ławki to łożka, ławki to kluby, ławki to monopolowy Tak żyje się tutaj, kije w nogawkach i typy co szukają wojny Nie moge skończyć z tym, to polski film Nie rozumiesz to nie gadaj o tym co jest dziś I czy to trap, czy to trill W chuju mam ten cały hip hop Ważne by pierdolić prawde Nie dbam już serio o rap gre Chcesz towar to ci ogarne I niech to się nigdy nie kończy, jak fani I tego tu pragnę [Refren] [Refren 2]