[Zwrotka 1: Bogu]
Zobacz jak to wszystko mija
Wczoraj była twoja, dziś nie chce cię widywać
Wczoraj jeszcze miałeś wszystko w garści
A dziś się wszystko sypie jak kurwy na sankcji
Skacze gul i rośnie strach, eh
Weź mi nie mów, rzucam na kolana wrogów
Za to, że stawiam kroki i dziękuję z rana Bogu
Nie patrzę wstecz, przeszłość rodzi ból
Odpal muzykę, haj wrzuć na full
[Zwrotka 2: Hyziu]
Znam tani bajer, nara, skądś znam ten taniec, zaraz
Dziś nie chce mi się włóczyć, pić, kłócić i jarać
Mam dobrą pamięć, dobrze widzę kto kłamie i na bank
Będzie wykorzystane to jako doświadczeń bagaż
Znam te wasze "siema", przywitania w tym nie ma
One by chciały melanż z fajrantem, jak na burdelach
Gdybym czegoś tam nie nagrał by nie podbiły jak teraz
I nie siada bateria moralności jak wam nieraz
[Zwrotka 3: Bogu]
Emocje mocne jak spirytus, żadnego pitu pitu
Wylałem więcej łez, niż szmule na Titanicu
Zniszczą cię, nie poznasz własnego odbicia
Będziesz tylko jeść, spać, srać i oddychać
Mogliśmy biec razem na ślepo, był mi bratem
Potem wdepliśmy w gówno #sh**_happens
Dziś mówię "chuj tam", widzę to inaczej
Life is brutal i pełne pułapek
[Zwrotka 4: Hyziu]
Hmm, jeden czyn ile zmienia
Nie ma to jak urwać film, zostawić w niej DNA
Bez znaczenia kiedy wyszła, ostatni raz na kamerach
Ją widziano, potem krew i s**ma, świat na dobranoc
Kielon nie studzi potrzeb, kielon, on rodzi nowe
Tam gdzie masz dzisiaj hajs, to jutro mogą być drobne
Widzisz, to podnieś kumpla bo mogą na izbę powieźć
Podaj dłoń, dobre słowo powiedz i każ mu zdrowieć
[Zwrotka 5: Kari]
Ziom, co mnie nie zabije to da kaca, ósma wracam
Gdzie me siano, nogi krzyczą z bólu, znowu miasto, nocą trochę zwiedzano
Nie za bardzo kojarzę fakty, chyba czas coś wziąć się za siebie
Bo jak patrzysz z trzeciej facjaty, to wszędzie w głowach się jebie
Ona taka piękna była, dopóki sztuki nie zżarła
Wywijała dupą tak jakby chciała się nadziać aż do gardła
Chyba się obok przysiadła, nie że prawiczkiem tu jestem
Ale obrzydzasz mnie kurwo, idę do baru po kolejkę
[Zwrotka 6: Tymi Tyms]
Cięty język, bystry gnój, muzyka jak słowo klucz
Dla spokoju jazz inhalujesz do płuc
Dookoła twarze, ślepi, naiwni i mierni
Nawet z ich uznaniem pasujesz tu jak w galerii
Pompujesz energię w zajawkę nie w SOR'y
Autorytety masz za nic albo poszukujesz swoich
Gdy palisz jak smok, gdy żłopiesz jak dzik
I lubisz te szmule, którym nie wystarcza flirt
[Zwrotka 7: Kari]
Poznałem wiele panien, wiele ma wyjebane
Głupie cipy pędzą, gdy jest chlane, kurwa, te porządne ranię
Znów mam we łbie pomieszane, bluzgam, piję, jestem chamem
Nie wiem co się stanie, gdy oczy otworzę gdzieś nad ranem
I spijam kielich z mordą za rapy z bloku
Czuję, że patrzą się na nas, bo klipy, płyta w toku
I znowu ósma rano, pucha w kiermanie
Chyba nie potrafię po ogarniać spraw, które nasilają się
I znowu idę pić bez manier
[Zwrotka 8: Tymi Tyms]
Nawinę, że żywię dymem, nie minę się z prawdą
Mam laid-back jak Devin, czeka bus nie Cadillac
Mówią, że tu słabo, że prawie Eldorado
To podcierać za dwa tysie euro dupy starym szwabom
Nowe trendy w stare kurestwa
Wkurwia cię co rano świat i nie zamierza przestać
Gaszę kiepa, szofer podjechał pod wiatę
Znam japę tego kanara, nie wsiadam, czeka mnie spacer [Tekst i adnotacje na Rap Genius Polska]