Senne pokoje My we dwoje... Szepczesz: "Przysięgi nie naruszę..." Oczy... Niebieskim lodem twoje Oczy Lustrują lodem duszę Tyżeś to tutaj? Czyżby Czyżby? Moja srebrzysta panno jasna (To zamieć której pęd muzyczny Ulotną falą mnie pogłaskał) Przędąc Swą delikatną wełnę Będąc Jak śmiech i płacz poecie Wsączyłaś się przez okno szczelne
Śnieżnym i kruchym białokwieciem... Kurzy śnieg mokry Muślinowy Jak lilia w przezroczystej dłoni... Okryj Mnie płaszczem siwym szronie Otul obrusem swym lodowym Rano Przyjaciel twój Uśpiony Nie drgnie odbitym w lustrze ciałem Zawiśnie mętny krąg czerwony W obłoku już osierociałym