1 zwrotka
Za parę lat mi powiesz, że zawsze byłeś ze mną?
Czuję się jakbym ruchał murzynkę - wszedłem w to w ciemno
Odstrzelę was nosk**'e i zakończę tę kaźnię
Nie rucham tej gry dla beki. Biorę ją na poważnie
Kolejny IVONA-flow chce podbić gównem scenę
Chcesz radę? Masz radę: rapować nie powinieneś
Chcesz rady? Nie dasz rady. Nawet w tej bluzie Chady
Za słaby styl masz śmieciu. Ogarnij najpierw podstawy
Twoja bragga zjebie to jakiś auto-diss żałosny
Lepsze flow od ciebie ma nawet Ireneusz Krosny
Jeśli jesteś niedojebem, to ci raczej nie pomogę
Jeśli stukanie dziewczyn kojarzysz z pytaniem o drogę
Tutaj trzeba grać fair, bo patrzą nam po dłoniach
Bierzesz sprawy w swoje ręce tylko jak walisz konia
Pisklaki pchają się do owacji
A nie wyrożniali by się waląc chujem w talerz na kolacji
Refren
Dawaj mi co moje. Żart. Nie masz mojego nic
Tego ognia nie ugasi twój na wodę pic
Tak się składa, że tak się właśnie wersy składa
Ty i twój rap, to żenada. Wyłącz go i wypierdalaj x2
2 zwrotka
Zrobiłem coś, co ci zamyka doszczętnie mordę
Więc weź mi kurwa powiedz kto tu z nas dwóch ma problem
Jak ja smaruję takie wersy na papier
To kurwa idziesz się dowiedzieć co się stało z panem Witczakiem
Niebo nie jest limitem, i jak splatam słowa z bitem
Biegniesz kupic moją płytę, która wejdzie w rap, jak w masło
Nie pytaj co z moim kwitem, przy tobie jestem VIP-em
Jak ktoś nazwał twój track hitem, to kurwa #ciastko
Jak nie będzie rymów, to nazwiesz to ,,szyk przestawny", nie?
Nie pytaj nawet co ja tutaj robię, bo co ty tu robisz, to chuj wie
Do tych waszych suchych porównań ja już nie mam siły
Niby nie umieją uderzyć, a kurwa nawaliły
Dobre punche wchodzą same. Wiesz kto rapuje - nie wiesz co jest grane
Jak w to wjadę, to Bóg będzie ze mną, bo jak w to wjadę, to kurwa na amen
Ten styl to paradoks. Niczego nie jesteś pewien
Daję ci gwarancję, że rozjebę
Refren
3 zwrotka
Jestem jeden na milion? Nie żartuj
Jestem jeden. Na siedem miliardów
Kto wjeżdża w rap jak my? Kto ma tak tłusty styl?
Co z ciebie za kot, synek, jeśli zszedłeś na psy?
Scena jest świerza, ja umieram z nudów. Nawet nie chce mi się otwierać drzwi do klubu
Nawet nie chce mi się otwierać drzwi do studia. Yyyyyyy......możecie mnie nie wkurwiać?
J ebany apetyt na sukces, to mój front wydatków
Bo sto tysięcy w gotówce nie dostanę w spadku
Jestem nadzieją sceny. Końcem tego co było
Dawaj mi co moje, albo sam se wezmę siłą
Nie szukam tu kolegów. Co najwyżej uznania
Bo mam tak chorą ambicję, że już dziś to chyba mania
Mam wysokie ego, wiecznie głodne zwycięstw
I będzie syte dopiero po diamentowej płycie
J ak się na dobre dobierzemy do tej gry
To nie będzie już hip-hopu. Będziemy my
Refren