Tak, to rap, muzyka najniższej kasty,
z dala od salonów i kolorowej prasy.
Uliczne szaty, które pierdolą plastik,
prawdziwy rap, który przekazuje fakty.
Więc zmyj z włosów żel i z paznokci lakier.
Chcesz robić muzykę czy być na scenie klaunem? Marcin Flint:
Paluch jest człowiekiem tkwiącym w zawieszeniu między dwoma obliczami hip-hopu. Ten „mocno newschoolowy wychowanek <>48” jeszcze w 2007 roku nagrał z Guralem porządny trap w postaci „Wokół mnie”, trzy lata później dotknął purystów „Nowym trueschoolem”, by w „Nowej epoce”, singlu promującym jego szósty krążek, połączyć wszystko to, co w nim najlepsze – czyli demaskujące, oskarżycielskie ciągotki i surową, ale pewną manierę wokalną. Podkład SoDrumatica jest sprytny, bo to stara szkoła umiejętnie pokryta lśniącą farbą, spotkanie Ricka Rubina z Dr. Dre plus syntetyczna melodyjka wraz ze współczesną studyjną dynamiką. Paluch, który nie szczędził cierpkich słów „ex raperom” czy posapującym na backstage'ach dinozaurom, patrzy teraz na ręce pokoleniu piszącemu teksty na komórkach, brylującemu głównie na Facebooku i niebędącemu w stanie wypracować własnego stylu. To potrzebny głos, wsparty jeszcze przez Ero, jegomościa odpowiedzialnego za uczynienie dość top**nego wcześniej hardcore'owego rapu czymś dużo bardziej efektownym.