Już nie chcę zastanawiać się, biorę głęboki wdech
I nie chcę czekać już, czekać tu, czekać, czekać już, czekać
Po prostu lecieć chcę!
Poczuć wiatr, bo jak nie teraz, to nigdy, olać strach - to tylko stan psychiczny
Stąd bliżej do gwiazd - przynajmniej w ujęciu metaforycznym
Stąd czujesz bardziej, jak nigdy wcześniej, co jest naprawdę warte
Nie pierwszy i nie ostatni raz jestem jak BASE jumper
To jest ten moment, ty nie patrz tak na mnie - też czuję dysonans
Między rozsądkiem, a światem pragnień jest przepaść - rozkładam ramiona
Weź plecak, w nim schowaj znamiona nie przegap, bo co zostanie po nas?
Nie trzeba już nic więcej, ta chwila to letarg i już nic więcej
Pulsuje serce, słyszę to tętno
Wiem, że gdzie sens jest, tam jest niepewność
Której nie widać z zewnątrz i mieć ją to nie wstyd
Żaden większy wybór nie jest prosty
Ale tylko mądrzy mają wątpliwości
Chcę uwolnić myśli ot tak, poszybować jak ptak
Tam gdzie nie był nikt wcześniej (nie był nikt wcześniej)
Jak tylko w snach, po tym tylko jakoś wylądować
Ta różnica między ziemią, a powietrzem
Tu zostawiasz krok i tam nie był nikt wcześniej
Więc pcham ten ciężar ciała w przód, impuls od mózgu do mięśni nóg
Ostatnie spojrzenie z tego miejsca, wpadam w puch powietrza
Już nie chcę zastanawiać się, biorę głęboki wdech
I nie chcę czekać już, czekać tu, czekać, czekać już, czekać
Po prostu lecieć chcę!
Poczuć wiatr, bo jak nie teraz, to nigdy, olać strach - to tylko stan psychiczny
Stąd bliżej do gwiazd - przynajmniej w ujęciu metaforycznym
Stąd czujesz bardziej, jak nigdy wcześniej, co jest naprawdę warte
Nie pierwszy i nie ostatni raz jestem jak BASE jumper
Każde pragnienie w końcu to skok
Ponad, albo w przepaść - na dno
Tego nie wiesz, póki krok do przodu nie pójdzie
Nie powiedzą ludzie "zostaw to"
Że "To wbrew logice, nie powinieneś, bo nie wiesz co czeka cię"
Nikt nie kuma, że po prostu muszę
Jeżeli mam ufać swojej naturze
Lot, upadek, strach, odwaga razem - jako synergia!
To nie przypadek, a los, bo skąd niby we mnie taka energia!?
Prędkość atutem, bądź gwoździem do trumny
Jak by nie było - jestem z niej dumny
Moment startu był w tym najgorszy
Teraz poznaję nowe horyzonty
Nie wiem, co nawija zegar, niech czas stanie
Jeżeli mam umierać - to w błogostanie
Niech kieruje boża ręka, oddaj się
Boże, do wszystkiego Ty doprowadziłeś mnie
Co że jeden podmuch może koniec słać
Zawsze na drodze jest coś nie tak
Jak brata witam często parter
Trzymaj się pragnień - BASE jumper!
BASE jumper!
Już nie chcę zastanawiać się, biorę głęboki wdech
I nie chcę czekać już, czekać tu, czekać, czekać już, czekać
Po prostu lecieć chcę!
Poczuć wiatr, bo jak nie teraz, to nigdy, olać strach - to tylko stan psychiczny
Stąd bliżej do gwiazd - przynajmniej w ujęciu metaforycznym
Stąd czujesz bardziej, jak nigdy wcześniej, co jest naprawdę warte
Nie pierwszy i nie ostatni raz jestem jak BASE jumper