[Zwrotka 1: Lukasyno]
Wjeżdżam na Twe podwórko z mym podwórkowym rapem
Ze mną moje ziomki, każdy z nich jest dla mnie bratem
Jadę tą samą drogą ponad dekadę
Te same zakazane mordy przybijają grabę
Pierdolę sławę, podziemie mym drugim domem
Choć ten styl na ulicy błyszczy jak felgi z chromem
Nasze pomysły są szalone, butelki schłodzone
Nasze kobiety zawsze ostro odpierdolone
NON Koneksja to nie zespół to klika
To czysta energia dla swojaków na dzielnicach
Tu nikt nie wnika w nieswoje sprawy
Osiedlowy hustling, nigdy nie rób tego dla zabawy
To dla tych, którym życie nie dało wyboru
Historie bliskich mi rodzin jak scenariusz horroru
Rozłąki na lata, w oknie brata krata
Zawistne spojrzenia psa, proroka i kata
[Refren x2: Lukasyno]
Jadę, jadę dużą czerwoną bryką
Na Twoje podwórko z mą pojebaną kliką
Wszystkim rapowym cipom dziś mówię finito
Ten utwór dedykuję moim ulicznym banitom
[Zwrotka 2: Gabi]
Wraz ze swoim składem wjeżdżam na Twoje podwórko
Na tych śladach pocisnęłam ostro już z niejedną kurwą
Jesteś przeciwko albo jesteś z nami
Lepiej nas przywitaj z otwartymi ramionami
Przestań się mazać, nie jesteś małe dziecko
Teraz nawija Gabi wraz z NON Koneksją
W Twoim sąsiedztwie sypią się już mury
Gdy zapierdala głośno nasza nuta z kozak fury
Proste przesłanie tu trzeba się pilnować
Uważasz na gesty tak samo jak na słowa
Wbijam się na podwórko z całą tą elitą
Na każdej z tych ulic mogą zrobić z Ciebie sito
Ty siedzisz cicho i modlisz się do Boga
I nie wiesz do końca jak naprawdę się zachować
Czujesz ten bit jak ciężar swoich powiek
NON i Gabi my żyjemy z sobą w zmowie, ema
[Refren x2: Lukasyno]
Jadę, jadę dużą czerwoną bryką
Na Twoje podwórko z mą pojebaną kliką
Wszystkim rapowym cipom dziś mówię finito
Ten utwór dedykuję moim ulicznym banitom
[Zwrotka 3: Don Wu]
Masz tu rozkminę, masz tu nowy numer synek
Gdy to usłyszysz chcę widzieć Twoją minę
Stukamy się drinem i wjeżdżam na track
I słychać w głośnikach białostocki rap
I słychać kurewską moc silnika, tu nie gra lipa
Na Krisa bicie rozjeżdżamy lipę
Ciśniemy na klakson pseudo gwiazdy nie zabłysły
A już kurwy gasną, za nami stoi miasto
To nas słyszysz na dzielnicy, z tymi, na których mogę liczyć
Pozdrowienia dla ziomków na pryczy
Koła kruszą asfalt, czujesz oddech miasta
Na full wykręć głośnik, to podmuch eksplozji
[Zwrotka 4: Egon]
Nie zatrzymasz nas, nawet nie próbuj
Tam gdzie zmierzamy nie ma końca, amen
Wjeżdżam z mą kliką, szaloną ekipą
Każdy popisany i z psychą zrytą sztywno boys
Nie ma inaczej przeciw kurestwu swe zaznaczę
Kiedy przypał nie płaczę
Jebani partacze, jebane kundle
Jadę z nimi póki nie umrę, niech szykują se trumnę
Jadę dalej póki żyję z uniesioną głową
Antoniuk Crime, uwierz ziomuś, gitów mam za sobą
Nie liczę się z Tobą kiedy dajesz dupy
Gwarantowany wpierdol od naszej grupy