Na pierwsze drgnienie twoich ust Podejrzanie mi faluje biust I małpich przodków cała dzicz Włazi we mnie na twój speech I z hukiem pęka śmiechu trzos Znowu gryzę dywan rycząc w głos Topi się powagi grań W każdym z twoich zdań To twoje słynne gładkie "ł" Jakbyś w dziąsłach mamałygę mełł Znów wpływa w mych małżowin głąb Jak obłoczków białych kłąb Łagodny jak łabędzi łuk Słuszne jak spłacony właśnie dług Spływa błamem złotych mgieł Twoje gładkie "ł"
A ty w mentorski walisz dzwon Jakby się w rodzinie trafił zgon Już sama nie wiem śpisz czy kpisz Lepiej nie mów tylko pisz Bo to już nie jest śmiech to kwik To jest jak szaleju tęgi łyk Kiedy twój dostojny bas Międli cały czas To twoje słynne gładkie "ł" Jakbyś w dziąsłach mamałygę mełł Znów wpływa w mych małżowin głąb Jak obłoczków białych kłąb Łagodne jak łabędzi łuk Słuszne jak spłacony właśnie dług Spływa błamem złotych mgieł Twoje gładkie "ł"