To rap na poziomie, słyszę takie bity pisze
Kolejne linie strugam, zanim poznasz jeszcze bliżej Mnie
ćwiczę wiele ćwiczeń ,zanim powiesz, że to słabe jest
Moje teksty tak płodne, jak Bin Laden Mohammed , wers
Który teraz pisze, jest dla mnie jak testament cel
Który dziś obrałem, będzie no no no nominałem
Płyn ,zanim płynąć, zacznę nową serie ja
A dotknie Cie obrzezanie, jak przez Nigerie kobieta
Kto jak nie kareta, arka noetyki człowieka, dziś
Zamknie się w sowietach, jak gniazdo socketa, i
Mówiąc co procesach, progresywnie dam Szariat ci
Zapewnię tyle sił, tak jak czerwona armia, mi
Starań starczy, styl ,mam kaprys pije gin znów
Unoszę się nad słów potok, myślę jak Prometeusz
Dzień sapera ,rap genius tyle w rapie wersów jest
Jedna szansa, tyle błędów tu, co kolo liczy met
To nie szczyt dewiacji, nie szczytuje dziś po lajnach ja
Tak ze stajlem latam, gram jakbym miał skajlajna
Sam się kurwa staram, samodzielnie toczę wersy i
Samotnie się skrada, strażak sam, stan samo jezdny
Styl kurwa wredny, asceci chcą rozgrzeszać dziś
Strzał z Waltera, Walter white, dziedzina chemii i
J 23, to teorie fikcji dam ja
Jak bulterier, sprytny, uspokoję sam bałagan
To rap na poziome, nie zgrywam chuj wie kogo
Znam strach kantonie, w żyłach płynie śródlądowo ja
Krew stylem słodzę,marynarki tez nosze
Jak jedzie karawan ,bądź grę w eter pcham, gra
Która dzisiaj wnoszę, co kurwa ma nie hulać i
Pytam gdzie gestykulacja, sam, nie chórami to
Rozkmiń wersy sam, jak zagadkę Riemanna bo
Po chuj ma być łatwo, skoro można składać złość