Autentyczność tych wpisów wykończy ich szybciej
Bez niej na serio to nie dojdę nigdzie
Na szczerość zawsze jest czas nawet jeśli byś nie pojął
Będę chciał zmienić twarz - założę sobie twoją
Zaznaczam na mapie teren, niech skuma każdy jeleń
Osiem, dwie siódemki, dwójka i jeden
Złe słowo po mnie spływa, bo propsy zgarniam częściej
To jest muzyka, sporty i j... co, co jest w necie?
O czym zawsze głosy? Chodzi o mnie nie o hajs
Choć jak dodasz mój pseudonim, to synonimy dwa
I jak chcesz już mnie cenić w przedziale forsa
To typ, co by mnie wziął pod skrzydła wróżę Listy FORBE-
SAma bragga, bo o życiu dalej bullsh** wiem
Składam łaka, co w ukryciu stale budzi hejt
Oni egzystują też, ale coś na niby znowu
Zamiast kwestionować sens, Ci przedstawię żywy dowód
Będą szydzić z Ciebie, gdy od ciężkiej pracy masz odciski
Każdy tekst da uczucie jak by umierał im bliski
Niesprawiedliwe ruchy szkują na innych grupą
Każda linia sprawi, że zrobi im się głupio
Pokaż jeden pazur chociaż, nazywasz się kotem?
Każdy tekst powoli odcina im tlen
Zbawienie dla regionu bez chodzenia po wodzie
Masz zajebisty bilans, szkoda że niepowodzeń
Miałem wyznać przejście na Islam, jednak wątpię
Mimo to będzie bomba więc wpadaj na mój koncert
Przeżyć życie w formie, oszczędzając złych słów
Cały czas słychać o melo, ale nie od fanów Knicksów
I nawet jak pójdzie nie tak jak byś chciał, lecz na marne
Po każdym upadku pompki na kostkach jak Garnett
Zanim stracę barwę, spłowieję, zniknę gdzieś
Fani zobaczą salwę - to fejków typie rzeź
Kocham te muzę za miks, wiesz prawdy z liryką
Więc zaatakuj w nią albo w mig siedź cicho
Dykcja nie może nawalać, ponad słownik zasób słów
Ważna w siebie wiara, z nią jestem bulletproof
Jedna Miłość! Jak tag na La Koście
Na znak każdy brat ma być przywitany głośniej
Olej tych co kłamią, j*bać wszystkie fejki
Nie chcę sprzedawać Ci śmierci
Chcę sprzedawać muzykę
Bez piony dla lewych śmieci
Każdy z nich na deadline zniknie