Spłoszony ptak, spłoszony dzień, Grudniowy szron na szkle. Podchodzi noc pod ciepłą sień I śniegiem w oczy dmie. Opada w dół zawiei ćma, W zamknięte bije drzwi, A w dali dzwon - kolęda gra I konie krzeszą skry. Hej, kolędo, leć! Hej, kolędo, leć! Leć nad światem ośnieżonym, Syp iskrami z gwiazd. Hej, kolędo, leć! Hej, kolędo, leć! Obudź serca, otwórz domy, Popatrz ludziom w twarz. Już tańczy noc, trzaskają drwa, Przy stole miejsca dość. Nie tylko dziś - każdego dnia Wejdź, gościu! Przy mnie siądź!
Hej, kolędo, leć! Hej, kolędo, leć! Leć nad światem ośnieżonym, Syp iskrami z gwiazd. Hej, kolędo, leć! Hej, kolędo, leć! Obudź serca, otwórz domy, Popatrz ludziom w twarz. Spotkania rąk w półmroku świec, Dzień dawno padł bez tchu. Tak rodzi się serdeczność serc, Pogoda jasnych słów. Hej, kolędo, leć! Hej, kolędo, leć! Leć nad światem ośnieżonym, Syp iskrami z gwiazd. Hej, kolędo, leć! Hej, kolędo, leć! Obudź serca, otwórz domy, Popatrz ludziom w twarz.