[Zwrotka 1]
Dramat komedia, a może ty
Wychodzisz zły, zakluczysz drzwi
Ze złości łzy, pies szczerzy kły
W ustach od dawna ten sam smak mdły
Zmieszane zabawą używek wonie
Pokryte zmarszczkami przez lata dłonie
Z wyrazem zadumy na czole twym skronie
Skupiony na życiu jak pies na ogonie
Wyrażam opinie jak mówca na ambonie
Oślepiasz blaskiem niczym w złotej koronie
Majstrujesz przy życiu jak zegarmistrz przy zegarze
Jesteś dokładniejszy niż czujnik w nowym radarze
Idziesz po działkę skrótem przez chaszcze
Jakaś niewiasta staje i klaszcze
Jakiś ptak skrzeczy wysoko w chmurach
A obok suki w aucie, w mundurach
Wzięli, spojrzeli i przystanęli
Wzdłuż płotu gdzie leżą stosy paneli
Coś tam krzyknęli gdy odbiłeś w bok
To ku wolności kolejny twój krok
Na czole lok uformowany przez włosy
W głowie strach uformowany przez głosy
W uszach szum stępiony przez papierosy
Najlepsze mleko dają kokosy
[Refren]
Pierdole gusta, bumtarara, bumtarara
Wpierdalam chrusta, bumtarara, bumtarara
Pierdole wszystko, bumtarara, bumtarara
I żłopię piwsko, bumtarara, bumtarara
[Zwrotka 2]
Deszcz po cichu puka w chodnik
Blask księżyca maluje jego lica
Chowa tajemnicę ślepy obserwator
Brzytwa krew, brudny zlew
Zew krwi wściekłego psa
Nad cmentarzem unosi się poranna mgła
Wilgotna płacze łzy krople rosy
Gonią cię psy, uciekasz bosy
Przez pobite szkło, przez pustynię
W opuszczonym domu coś zostało po kryjomu
W ścianach, drewnianej podłodze
Nie schodzę, pogodzę, wynagrodzę
Szepty płynące jak kochane słowa
Pełna miłości w twoim sercu nie zagości
Na stałe, yo, już chyba nikt
Odleci stąd, poleci pod prąd
Płot, wściekły pies rozszarpie psa
Skacze do szyi, on się nie myli
Wie gdzie płynie esencja życia
Rozerwana transmisja przerwana
Samotność owija się wokół szyi
Jak pętla, miska pełna pomyi
Napełnia twoją rozpacz o świcie
To tu zaczyna się i kończy życie
Samotność owija się wokół szyi
Jak pętla, miska pełna pomyi
Napełnia twoją rozpacz o świcie
To tu zaczyna się i kończy życie
[Refren]